[i]Tej nocy było w Changi pusto.Ludzie odjechali.Zostały tylko owady.I szczury.
Były tam,gdzie zawsze.Pod barakiem.Wiele ich padło,bo ci,którzy je schwytali,zapomnieli o nich.Ale najsilniejsze żyły nadal.
Adam darł pazurami siatkę,żeby przedrzeć się na drugą stronę,do jedzenia.Rzucał się na nią i szarpał z tą samą zawziętością,z jaką robił to niezmiennie od dnia,w którym go zamknięto.I wytrwałość jego została nagrodzona.Ściana klatki puściła,a on dopadł jedzenia i pożarł je.A kiedy odpoczął,ze zdwojoną siłą rzucił się na następną klatkę,aż z czasem pożarł znajdujące się w niej mięso,
Przyłączyła się do niego Ewa i nasycił się nią,a ona nim,i zaczęli buszować razem.Później z jednej strony rów się zawalił,wiele klatek się otwarło i żywi karmili się martwymi,słabi stawali się pokarmem dla silnych,aż ci,którzy przetrwali,byli równi siłą.I buszowali,i walczyli między sobą.
A rządził Adam,bo był Królem.Aż do dnia,kiedy wola,żeby być Królem,opuściła go.Wówczas padł,służąc za pokarm silniejszemu.Bo Królem jest zawsze najsilniejszy,nie tylko dzięki samej sile,ale dzięki sile,sprytowi i szczęściu.Królem wśród szczurów.[/i]
Zupełnie jak wśród ludzi.
PeeS.Sorx,że ciemne,ale mi się nie chciało bawić.