W środę udało mi się porozmawiać przez tele z osadzonym byłym pierwszy raz od miesięcy....
Oczywiście oznajmiłam co i jak i choć powinien mi spaść kamień z serca poczułam na tym kamieniu jeszcze większy głaz ....
Przyjaciółka co prawda mówi, że z czasem będzie lepiej ale środa cała przeryczana a o czwartku lepiej nie mówić (al.. and moral)...
Z 2ga złego mam urlop który dobiega końca i te 2 tygodnie przeleciały na rezaniu sobie niepotrzebnie głowy (a tyle było planów)
Jest kilka opcji, jestem zakochana po uszy..szczesliwa.... Ale ..ale.... Skoro jest jakieś ale to wiadomo jak jest... Nie żeby chłop był niestabilny... Ale mój łeb.... W życiu bym nie pomyślała że demony przeszłości które sądziłam że dawno zakopalam są tak nieprzerobione, że w momencie największej euforii potrafię wpaść w paniczny lęk i chęć spierdolenia przed swoją głową przed życiem przed myślami.... Nigdy bym nie pomyślała, że to co tak długo tłumimy w sobie zbierze tak niepożądane żniwa w umyśle.... Nie wierzę w religię,ale Jezu (który stałeś się tylko przerywnikiem w moim zdaniu) od roku około, ale energio!! bo wiem że istniejesz... Kocham życie naprawdę... Choć jeszcze go nie dostrzegam spode demonów które mnie zgniotły ..
Ps 1. Żeby tak piękna kobieta miała tak przykre życie i była zazdrosna do mnie i wydzwaniała po nocach gdzie słowa nie zamieniliśmy to szkoda mi kobiety.... Ale no cóż .. powinna spierdalac od niego
PS2. Jak już tu jestem to kochana wiesniaro odpierdol się od szczęścia osób których w swoim sercu dawno skreslilas.... Bo wyjaśnię szybciutko . Piątka