Pewnego dnia...Byłyśmy blisko śmierci... mianowicie miałyśmy wypadek samochodowy.
Nigdy nikomu nie wspominałam o tamtej sytuacji, próbowałam zapomnieć..
ale przyszła pora gdy znowu obraz staną mi przed oczyma.
Pamiętam tego dnia było miło, spokojnie, śnieg prószył, słuchałam swojej ulubionej piosenki :), byłam zmęczona ale szczęśliwa sama nie wiem dlaczego? odwoziłaś mnie do domu. Nagle straciłaś panowanie nad kierownicą, zaczęły się schody, probowałaś zapanować nad sytuacją podczas gdy ja bałam się tak bardzo o Ciebie, a Ty o mnie. Nie myślałam o sobie, bałam się o Ciebie...
auto brnęło coraz szybciej w przykop... pamiętam wykrzyczałam tylko jedno
"Boże! nie pozwól nam zginąć!"
Nagle auto zaczęło się obracać, robić piruety... ja mocno trzymałam Cię.
Miałam już zasłaniać Ci twarz rękoma żeby szkła z szyb Cię nie pokaleczyły, nagle wszystko ustało...
to nie był nasz czas, nie ten czas i nie ta chwila.
Zawdzięczam Ci wiele, uratowałaś mi życie, nauczyłaś jak żyć...
dziękuje ;*
Dziękuje Ci że nigdy we mnie nie zwątpiłaś, było mi nie raz ciężko ale zawsze byłaś obok mnie Ty. Umacniałaś i uczyłaś fryzjerstwa ;)
Ty wiesz że to wszystko dzięki Tobie :*
Dziś też mi o tym przypomniałaś, wtedy poczułam strach!
Znowu bałam się o Ciebie. Tak jak wtedy
Byłaś przy mnie, a ja poczułam wielką pustkę, stratę... której nie ma naprawdę. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Przecież wiesz.
Ale Ty jak zawsze znalazłaś na wszystko wytłumaczenie...
Wydusiłaś z siebie: "zawsze będę przy Tobie, zabije tego który Cię skrzywdzi" ...przytuliłaś mocno.
Ja: nigdy Ci tego nie zapomnę
łzy popłynęły bo jesteś moją: podporą, bratnią duszą, drugą mamą :*
Kocham Cię wiesz? :)
Kiedyś dam Ci to przeczytać...
dla Marty