chcę tego bezkresu szczęścia
potrzebuję oddychać nim, tonąć
smakować, budzić się i zasypiać.
tylko czemu Cię nie ma na odległość źrenic?
tak ciężko się powstrzymać
przed skryciem w pitagorasowym trójkącie ramion i ust,
choć zimnym, odległym jak Biała Karlica,
to wciąż tak bliskim, oczekiwanym, bezpiecznym.
zmęczona jestem wędrówką potknięć,
życiem jak wicher niespokojnym.
chciałabym zamknąć oczy i wiedzieć, że
nowy wschód słońca przyniesie ze sobą błahe
będzie dobrze, jestem przy tobie.