Ok, wyszło w miarę czysto, a to dziwne. Pomijając doły. No i ucieło w środku, bo zabrakło czasu.
Tak to już jest jak się leci na żywo.
Boże, jestem tak bardzo zdołowana. Tak cholernie tęsknie i tak bardzo te wszystkie myśli nie dają mi spokoju. Kocham. Ale przegrałam. Zrobiłam wszystko co mogłam. Walczyłam do samego końca.. Po prostu czasem na naszej drodze stają ludzie, którzy muszą namieszać i odejść. Chyba byłeś takim człowiekiem, prawda? Ale dlaczego. W którym miejscu popełniłam błąd.. I analizuje tą noc, analizuje nasze kolejne rozmowy w poszukiwaniu tego słowa, które wszystko zniszczyło. I wiesz co? Nie znajduje. Za bardzo się przywiązałam, za dużo z siebie dałam. Przechodzę istne wewnętrzne piekło. Może to początek przełomu. Nie sądzę. Nie chce sądzić. Nie chce myśleć. Puszczam sobie Pezeta na słuchawkach, na maksa. I co.. I nic. Nawet on nie potrafi zagłuszyć tych myśli. Dopiero teraz odnajduję podobieństwa między moją sytuacją a kawałkiem. Spadam. Tak bardzo dużo wspomnień, których za cholere nie potrafie wymazać. Tak wiele uczuć, które ciążą i nie pozwalają oderwać się od ziemi. Chciałabym uwolnić duszę, czuje że to ciało jest dla niej więzieniem. Ale spokojnie. Spotkamy się w niebie..
Ps. Kocham Cię.
http://www.youtube.com/watch?v=_kjcX-7n2s4