Ten weekend miał wyglądać zupełnie inaczej...
Mieliśmy spędzić go fajnie, za Warszawą a potem u Teściów...
Koniec końców spędzimy go w łóżku...
Mąż z zapaleniem górnych dróg oddechowych, ja z przeziębieniem oraz bolącym i zatkanym uchem.....
Żyć nie umierać....
Dzień nie należał do najłatwiejszych. Ponad 10h w pracy i zebranie z rodzicami nowych dzieci...
Ludzie fajni i mili, ale jak to rodzice "dlaczego tak, a w starym przedszkolu było inaczej, a nie mona tego zrobić tak, zamienić..."
Nosz kurde. Przychodzicie tu, to starą furtkę zamykacie DOKŁADNIE za sobą.
Nowe przedszkole, nowe zasady!
Tak jak w życiu, zaczynasz nowy rozdział to określasz GRUBĄ KRECHĄ przeszłość i zapominasz o niej.
I nie ważne co by się działo, waliło czy paliło NIE WRACASZ DO PRZESZŁOŚCI.
Ważne jest TU i TERAZ.
Oby przeżyć czwartek i zaczynamy weekend leczenia.
Po pracy szybkie duże zakupy, żeby starczyło wszy takiego do niedzieli wieczora, a jedynymi wyjściami będą te z Maksiem....