Weekend minął a ja nadal bez kompa. mam troche nowych zdjec ogiera, no ale co z tego jak nie ma na co zgrac... Generalnie dziecko ma sie dobrze, na wybiegu szaleje, ale dobrze, przynajmniej sie wyboliega wtedy kiedy ja jestem, bo na razie to wychodzi na taki waski prostokat, po ostatnim pogryzieniu, ale trzeba cos z tym zrobic. na razie jestesmy na etapie" jestem czlowoekiem i masz mnie nie taranowac" mam nadzieje ze jak od kwietnia bede tez na tygodniu jezdzic, to szybciej temat ogarnie kobyla;) w szkole jak w szkole, nie wyrabiam... ale jeszcze 1,5tygodnia i święta oraz urodziny, a pozniej znow powrot do szarej rzeczywistosci... trzeba przezyc dzien jutrzejszy i srode w miare mozliwosci normalnie funkcjonowac z mysla, ze po poludniu wyruszam na koncert. w kwietniu mi sie nie uda na zaden wybyc, ale w maju chcialabym znalezc jakis czeslawa