fot. Karolina Marzyńska
W otchłani nocy, w gwiezdnym pyle,
biegnę i biegnę, nieustannie.
Uciekam wciąż, wciąż dalej byle,
samotna niczym wilk, choć w stadzie .
Nie głaszczcie, proszę. Bo ugryzę!
I na nic wasze czułe słowa.
Wszak ja sama siebie nienawidzę.
I nie pozwolę się tresować.
Czasem, samotnie, zaskoczę
gdy sądzę, że nikt o tym nie wie.
Lecz nawet gdybym biegła najszybciej,
nie umiem uciec sama od siebie.
Twarze i słowa zza zasłony
wciąż wykrzywiają się koślawie.
Nie będę słuchała, nie przystanę.
Samotna niczym wilk, choć w stadzie.