Długo nie pisałem ale w końcu są wakacje :)
Ostatnio będąc w Szteklinie obserwowałem spadające komety. Zastanawiałem się nad milionami ludzi którzy wierzą w spełnienie życzenia. Myślałem o ludzkiej naiwności, kiedy w końcu zrozumiałem że gdyby ktoś chciałby spełnić moje marzenie, też był bym szczęśliwy i że wiara pomaga w wielu rzeczach. Nie tylko wiara w spadające gwiazdy ale także w bogów i inne wimaginowane (trudne słowo :p) stworzenia. Po całych moich przemyśleniach, męczyło mnie czego by sobie zażyczył?
Lotu w kosmos? Wymarzonego telefonu? A może obrzydliwego bogactwa?
Do dziś tego nie rozwiązałem.
Poazdrawiam moją paczuszkę czyli Artura, Gośkę i Ewielinę bo zawsze są ze mną i wogle