Miało być inaczej, ale jest ciężko. Cholernie. To nie przychodzi z łatwością. To jak rzucanie papierosów, po długi czasie palenia. Boli. Ta zmiana boli jak cholera i czuje że rady już nie daje.
[i]Jak kontrolować to co do mnie dociera , wbija się we mnie, zmienia mnie, zostawia trwały ślad?[/i]
Chwilami wydaje się byc dobrze. Lecz z każdą minutą jednak coraz gorzej. Jak się od tego uchronić? Jednak się nie da.
[i]Jak trzymać z daleka od siebie to wszystko co wykręca moje życie i myśli. Czuję się bezbronny, jak otwarta rana narażony na infekcje i zatrucia.[/i]
Nie uciekam od tego. Nie mogę. Muszę to przejść. Choć może tego nie widać - cierpię.
[i]To wszystko wiem tylko ja. Na zewnątrz, wciąż ten sam wpasowuję się, doganiam, zmieniam całego siebie, jestem zesztywniały ze strachu. Czuję, że pierwsze uderzenie, które nadejdzie rozbije mnie na części jak porcelanowy dzban i żadna siła mnie nie pozbiera. Przyklejony uśmiech, nienaturalny krok, fałszywe gesty (...)[/i]
Chciałbym to wyrzucić z siebie, bozbyć sie tego balastu. Nie mam gdzie. Chałda z ludzkimi problemami jest już zapełniona i brakuje na niej mniejsca na moje.
[i]Chcę wyrzucić z siebie to wszystko. Wszystko co wiem. Miliony niepotrzebnych pojęć i połączeń, słowa, które określiły i na zawsze ułożyły. Zablokowały myśli na wiele długich lat.[/i]
I zadaje sobie pytania...
[i]Kim jestem? Tak często czuję się nikim i wszystkim jednocześnie. Niewolnik w wirtualnych kajdanach - nie widzę ich, ale czuję. Zrywam, aby zaraz dać sobie zapiąć nowe. Dlaczego tak często źle o sobie myślę, gardzę sobą i wstydzę się siebie. Wiecznie porównuję, analizuję, rozgryzam - pierdolone szaleństwo, kto to stworzył?[/i]
Nie jest łatwo. Nikt nie mówił że będzie. Ale miało być inaczej. "Wyszło jak zwykle".
[i]Jestem naiwny, prosty, infantylny i pierdolę to, że tak nie wypada, że to nie na miejscu. Szukam naturalnego stanu. Wolność, chaos, niewiedza i pustka i tylko nie patrz na mnie nigdy więcej w ten sposób.[/i]
Nie znajduję. Coraz trudniej jest mi o tym mówić. Jak to nazwać? Żadnego określenia nie mogę dobrać. Dlaczego?
[i]To tak boli
Moje wnętrze ból rozdziera
Ciągle czekam na ciebie
Ty tak młodo umierasz
To jak czarna dziura jak pęknięta wątła nić
Tam gdzie kiedyś było wszystko teraz nie ma nic[/i]
Tak bardzo brakuje mi siły. By dalej iść, egzystować. Już nie czuję, a raczej nie dopuszczam myśli że czuje. Staje się obojętny dla środowiska jak 7pH. Choć wnętrze rozdziera ból.
Tylko na dwa Twoje słowa czekam. Dwa które wszystko zmienić mogą. Ugasić ból, zmienić wszystko. Jednak się niedoczekam. Ja to wiem... czuję tak.
Twój chłód powoli mnie zamraża. Oby tak dalej - będzie łatwiej.
_______________________________________________________________
Mój cały świat - to kawałek szkiełka połamanego, parę pogniecionych liści, złamana zapałka i zgniecione pudełko. Takie jest moje życie, mój świat.