Siedzę sam, w ciemnym mieszkaniu. Powoli kończę butelkę wybornego Amarone. Świeczka, stojąca na stole przede mną, wypaliła się. Ktoś zapukał do drzwi. Olewam. Co za kretyn wybrał sobie środek nocy do odwiedzin? Pukanie. Spieprzaj. Pukanie. Odstawiłem lampkę na stolik, wstałem niechętnie i cicho podszedłem do drzwi. Spojrzałem przez judasza. Przęłknąłem ciężko ślinę. Było ciemno, ale doskonale widziałem postać stojącą po drugiej stronie. Miała na sobie płaszcz, założony kaptur. Pukanie. Jeszcze coś. Coś błyszczącego. Pukanie. Ona wie, że tu jestem. Nie muszę otwierać. I tak mnie dopadnie. Wracam do salonu i siadam na kanapie. Dopijam wino. Czekam.
pytania?