Przed kilkoma dniami dowiedziałam się, że ten mały łobuz terroryzuje trójkę z czwórki rówieśników, tylko najstarszy się mu nie daje. I do tego ma niespożyte ilości energii - w tych największych upałach schodząc do stajni w południe wszystkie maluchy padały spać na dobre, a on po godzinie drzemki już podobno darł się, że się nudzi. Rośnie mały diabeł wcielony
W ogóle nie opisałam Wam naszego pierwszego - i jedynego póki co, a szkoda - spotkania. A więc maluch, który podobno z radością wszystkim na łeb wskakuje, jak ich widzi, jak mnie zobaczył, to przypatrzył się chwilę i dał nurka za mamę... I tak w kółko - co ja chciałam się do niego zbliżyć, to on się zawstydzony krył rozpędem za mamusię... skromniś, chyba wyczuł tymi chrapkami swoimi, o co kaman i że jeszcze w życiu się dość na mnie napatrzy, to teraz nie musi. No ale szczytem wszystkiego było, jak stojąc w boksie za mamą rozkraczył przednie nóżki, zchylił łepek i paczał na mnie z pod maminego brzucha tymi pięknymi ślepkami, jakby mówił "CO JA PACZE???"
Póki co czekam z niecierpliwością na film z maluchem w roli głównej, który w najbliższych tygodniach powinien się pojawić na stronie hodowli - już nie mogę się doczekać ;)
Miłego dzionka, Kochani!