Tak mnie dziś jakoś wzięło. Myślałam o wojnie, zabitych ludziach. O cywilach, którzy własną śmiercią przyczynili się do narastania terroryzmu. Tak, im więcej ofiar, tym 'druga strona' większy bierze odwet. Myślałam o całych tych beznadziejnych walkach na Bliskim Wschodzie. O wszystkich niepotrzebnych śmierciach.
"My, Talibowie, nie boimy się śmierci, za to wy, Amerykanie, kochacie żyć i taka jest między nami różnica"
Osama Bin Laden
Inicjując pokój moglibyśmy wstrząsnąć fundacjami wspierającymi Bin Ladena, i/lub wszystkimi sponsorowanymi działaniami, jak te, które widzieliśmy wczoraj i złamać twierdze ekstremistów w świecie Islamu. Z drugiej strony, jeśli przeprowadzamy bombardowania Afganistanu lub jakiegokolwiek innego miejsca, by zaspokoić żądania opinii publicznej, i całkiem prawdopodobnie zabijamy przy okazji niewinnych cywili, to tak jakbyśmy poślubiali znacznie większą niż liczba ofiar grupę męczenników, którzy w akcie odwetu zmierzają na śmierć. Jak pokazały to wczorajsze wydarzenia, nie potrafimy zatrzymać osoby, która pragnie umrzeć.
Serj Tankian
http://www.youtube.com/watch?v=5cVSBfNwWEc
Ewa.