Siedziała patrząc w niebo, patrząc na budzące się do życia drzewa w parku, powoli wydychając dym z płuc. Myślami będąc gdzieś indziej. Ze łzami w oczach myślała o tych marzeniach, które się nie spełniły. Musi uciekać. Więc biegła ściążką w parku, nie widząc ludzi których mijała, potykając się biegła przez siebie, za słaba by dobiec, za słaba z głodu, za słaba od zawrotów głowy od dopiero co wypalonych papierosów. Za słaba by osiągnąć swój cel.
Znowu jest źle ze mną.
Czy to naprawdę stało się moją obsesją? Raz chcę, naprawdę chcę odchudzać się zdrowo. Chcę jeść około 1000 kcal, bo przecież jedząc tyle też schudnę. Chcę wyćwiczyć swoje ciało, by było szczupłe i jędrne. Jednak czasem jest tak, że... Nie chcę tak. Wmawiam sobie że nie mogę jeść, że jedzenie jest moim wrogiem, że tylko wtedy będę perfekcyjna...
Pomóżcie mi.
Znowu palę, znowu chcę zniszczyć wszystko co zrobiłam. Wszystko co kiedyś było dobre.
Bilans:
2 kanapki
pomidorowa
cappuccino, 2 ciastka, 1 ptasie mleczko
makaron
Dużo ;/ Okres mam.
Wieczorem ćwiczenia.