siedziałam sobie tak dzisiaj rozmyślając nad
moim beznadziejnym losemi użalając się nad sobą. jak zwykle.
nad tym jaka jestem gruba. nad tym jak wielkie są moje uda i jak bardzo mój brzuch obrósł tłuszczem... w pewnym momencie przypomniałam sobie o tym miejscu.
o tym jak bardzo mi pomogłyście osiagnąć swój cel kilka miesięcy temu.
dlaczego tym razem miałoby mi się nie udać? sama sobie nie potrafię poradzić..
zmagam się z moim ciałem już bardzo długo i muszę stwierdzić, że gdy pisałam tutaj, było mi o wiele łatwiej. byłam szczęśliwa, mogąc się z kimś podzielić swoim problemem.
obecnie ważę pewnie 58kg przy 165cm wzrostu ;x wiem, jestem tłustą, spasioną krową.
ale to się zmieni! dojdę do swoich 50kg które straciłam prawie rok temu (ale to leci!)
a nawet osiagnę jeszcze więcej. wiem, że mnie na to stać, bo jestem silna.
może ostatnio nie szło mi najlepiej, ale z waszą pomocą musi się udać.
liczę na was, chudzinki ;*