Zdjęcie z maja 2017. Rejowiec Fabryczny, bliska okolica, dziadunio w tej fabryce przepracował większość swojego życia. Pomnik ludzi nie tylko szpetny, ale i fascynujący.
Dawno mnie tu nie było, ktoś by mógł pomysleć, że nie żyję czy coś - nic bardziej mylnego, żyje dobrze, mam się świetnie (a przynajmniej się staram - co uważam nie jest bez znaczenia).
Rzeczywiście na wiele rzeczy brak mi czasu. Tak jak się spodziewałam, nie można mieć wszystkiego, tak więc jedne sprawy okupowane są drugimi, i tak też zmieniły mi się nieco priorytety.
Przy tym brakuje mi mojej marzycielskiej natury, która co i rusz coś wymyślała, planowała, postanawiała,burzyła stare koncepcje by postawić nowe, które też nie były tymi co trzeba i tak w kółko.
Jak to z naturami bywa, mam nadzieję, że powróci - i wygra.
Niewiele we mnie więc przemyśleń i odkrywczych refleksji na dziś dzień.
Dużo uwagi poświęcam na pisanie prac/y. I tu można pwoiedzieć, że nie jest tragicznie, jako, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, kiedy trzeba piszę, a kiedy nie trzeba to nie. Nie grzesząc nadgorliwością przysiadam do niej bez płaczu od czasu do czasu.
Milusińscy mają się dobrze, zdrowo na szczęścia - może za mało uwagi im poświęcam, ale sobie również, trzeba wybaczyć.
I dużo się dzieje, znów potwierdziło się powiedzenie, że niednemu wiatr w oczy - i jak coś nie idzie, to po całości. Nie ma co jednak płakac, trzeba zjeść loda i uśmiechnąć się, że słońce dziś świeci, a tego loda się je.
Ach i pełna jestem miłości, której zawsze mi brakowało. Dobrze jest mieć z kim pogadać, dobrze jest się do kogoś przytulić, dobrze jest mieć Leszeczka.
Jescze się odezwę tryki.