fot.: Judyta Trocek.
Takie my sobie wernisażowe, Mauryckowe słitaski, nie?
Spełniona się czuję. Troszkę. Bardzo spełniona przy tym człowieku.
Z racji tego, iż moim ulubionym ostatnimi czasy zajęciem jest obserwowanie ludzi. Jest to o tyle złe, że zjada wiele czasu i nerwów. Czasami nachodzi mnie ochota, żeby chwycić kogoś za fraki, uderzyć w twarz i kazać się ogarnąć. Ale nie mogę. Jestem przecież tylko zwykłym, nic nieznaczączym obserwatortem. Pewnie jako postać też zbyt dużo nie wniosę i wcielę się jedynie w rolę dekoracji, bądź narzędzia do ułatwienia życie jednym, drugim do jego zrujnowania. Nazbyt to głupie się robi.
Obecnie mam wrażenie, że bawię się w jakąś głupią piłkę rzucaną z jednych rąk do drugich. Taka umysłowa gra w zbijaka. Nie lubię Cię - zbijam. Nic bardziej idiotycznego. Czy w tych czasach nie ma już kompletnie nic pożytecznego, czym można się zająć, nie zatruwając głowy innym?
Ludzie, żałość Wam się przelewa przez palce...