ROZDZIAŁ 5
Dni do wakacji zleciały w mgnieniu oka. Patrze na zegarek i na moją twarz wpływa zwątpienie. Jest po siódmej a ja już nie śpię. Co by tu dziś robić?
-Haloo- usłyszałam zaspany głos Asi w telefonie.
-Cześć śpiochu. Za godzine idziemy na basen. Zbieraj się.- rzuciłam radosnym tonem.
-Chyba Cię pogrzało. Idę spać dalej.
-Wstawaj bo tam wpadne do Ciebie za chwile.- zagroziłam.
-Jak tylko znajdziesz się w wodzie, obiecuję Ci, że Cię utopię!
-Okeyy to piętnaście po ósmej spotykamy się pod basenem.
Ruszyłam do łazienki, wykonałam poranną toaletę i zeszłam w szlafroku do kuchni. Przywitałam się z rodzicami, usłyszałam w zamian jakieś murknięcie. Nic nowego. Po chwili do kuchni wpadł zły jak osa Dawid. Musiał zrobić grubaskowi śniadanko. Odbiło się to na mnie
-Może ty byś coś czasem zrobiła dla Moniki.
-Z chęcią pomogę jej się wyprowadzić z mojego pokoju.
-Tośka! Jak ty się odzywasz do brata? Nie widzisz, że jest mu ciężko.- oburzona mama. Przemilczałam jej reprymendę i dalej robiłam sobie kakao. Mój niezdarny brat w między czaise upuścił kubek z herbatą.
-Tośka co ty robisz?!- krzyknął na mnie. Popatrzałam na niego z podniesieonymi brwiami.
-Nalewam sobie kakao do szklanki.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Przez Ciebie roztłukłem kubek.
-Taa bo ja mam nadprzyrodzone moce i poruszam wzrokiem przedmiotami.- murknęłam
-Posprzątaj to teraz!
-Sory ale nie mam czasu.- zaczęłam wychodzić z kuchni.
Nie ma to jak udana pogawędka z rodziną. Poszłam do pokoju. Spakowałam się na basen i zeszłam na dół.
-Gdzie ty się wybierasz?
-Na basen.
-A do szkoły to ty nie masz zamiaru już chodzić?- zwątpiłam do końca w swoją mamę.
-Mam zamiar, ale po wakacjach dopiero.
-Nie pyskuj!- ojj jaka ona jest nieogarnięta.
-Dobra, ja się zwijam.
I wyszłam z domu. Na basen szłam około pięciu minut. Asia już na mnie czekała. Od razu ruszyłyśmy do szatni.
Po dwóch godzinach opóściłyśmy budynek i poszłyśmy coś zjeść. Siedziałyśmy i gadałyśmy. Do kwaiarni weszły dwie dziewczyny, jak się okazało była to Kinga i Magda- czyli część naszego teamu.
-Cześć dziewczyny.- powiedziałyśmy równocześnie.
One zjechały nas wzrokiem i dosiadły się do stolika przed nami, do jakiejś grupki. Byłyśmy tak oszołomione, że żadna z nas nie zaregowała na ich zachowanie.
-Co to miało być?- zapytała mnie Asia.
-O to samo mogę zapytać Ciebie. Ty się z nimi ostatnio widziałaś.- odpowiedziałam.
-Ale się tak nie zachowywały.
Zauważyłam, że non stop na nas zerkają i się śmieją.
-Jeszcze raz ktoś zjedzie nas wzrokiem to będzie źle.
-Chodź, wychodzimy.
Przechodząc obok nich usłyszałam jakiś głupi tekst. Ładnie się do nich uśmiechnęłam i pokazałam środkowy palec. Gdy wyszłyśmy zadzwonił mój telefon. Mama.
-Halo.
-Gdzie ty jesteś do jasnej cholery?!- wydarła się na mnie.
-W parku.
-Masz pięć minut, żeby dojść do domu!- i się rozłączyła. Co za dziwna kobieta!
Dalej szłyśmy spokojnym krokiem, nie spiesząc się. Wchodząc do domu byłam nastawiona na awanturę.
-Nie masz co robić, tylko szwendasz się od rana ?!- i podobnych kilka pytań retorycznych usłyszałam od mojej wychowanki. Nastała cisza.
-Mogę iść na górę już?- zapytałam.
Ona zamachnęła się i chciała mnie uderzyć. Tyle dobrze, że się odsunęłam i nie trafiła.
-Co ty robisz?- zapytałam prawie szeptem.
Ona sama była zaskoczona swoim zachowaniem. Przez chwile widziałam w jej oczach żal, ale po chwili obruciła się na pięcie i poszłam do salonu. Jak gdyby nigdy nic.
W mgnieniu oka znalazłam się w swoim pokoju. Było mi bardzo przykro. Nigdy bym się nie spodziewała, że moja mama posunie się do takiego czynu. Włączyłam sobie muzykę i laptopa, żeby się jakoś odstresować. Żeby wogóle o tym zapomnieć. A miał być taki fajny dzień.
Leżałam smutna na łóżku i rozmyślałam. O 18 zawitali u mnie Patryk, Asia i Bartek. Miła niespodzianka. Przynieśli ze sobą dużo słodyczy, a na mojej twarzy od razu zagościł ogromny uśmiech. Siedzieliśmy tak do północy. Asia z Bartkiem już musieli iść.
-Moge zostać na noc?- zapytał Patryk, całując mnie po ramieniu.
-Nie.
-Dlaczego?- nie przerwał wykonywanej przez siebie czynności.
-Bo nie.
-O co Ci chodzi?- oburzył się.
-O nic.- pocałowałam go.- Żartuję sobie tylko. Nie możesz zostać na noc. Rodzinka jest w domu.
-Nie muszą się dowiedzieć, że tu śpię.
-Taa i jak wparaduje tutaj rano moja mama to uda, że Cię nie widzi. Pomyśl czasem Patryk.
-Oj tam. Czepiasz się szczegółów.
-Głupi jesteś.
Przekomarzaliśmy się tak jeszcze chwilę i Patryk musiał już iść.
Poszłam do łazienki, szybko się wykąpałam i wróciłam do pokoju. Dzisiaj więcej czasu poświęciłam na modlitwę. I zasnęłam.