Pewnego wakacyjnego, słonecznego południa, młoda, niewysoka blondynka postanowiła wybrać się ze znajomymi nad rzekę, aby skorzystać z uroków otaczającej przyrody.
-Pamiętam, jakby to było wczoraj- powiedziała ze smutkiem.
Dzisiaj wolałaby, aby ten felerny dzień nie miał miejsca w jej wspomnieniach, żeby zniknął na zawsze, a wraz z tym wszystko co związane z nim. Niestety, nijak nie mogła wymazać tego z pamięci. Wiedziała, że jest uczuciowa i gdy już się w coś angażuje to na 100%. Hmm uczuciowa, ale żeby aż tak?! Widocznie taka natura nastolatki.
W ten idealny dzień poznała go bliżej, to chyba był ten przełomowy moment totalnego zauroczenia.
-Zastanawia mnie jedno, co jest ze mną "nie tak"- "rzuciła"
-Z Tobą?! Ale dlaczego Ty zawsze musisz siebie obwiniać?!
-Właśnie, że ze mną. Gdyby nie moja chorobliwa zazdrość, przecież nawet nie byliśmy razem... - urwała, odwracając się, aby nikt nie widział łez spływających po policzkach.
Przecież jest twarda. Tzn, ma na taką wyglądać. Olewającą i nie przejmującą się niczym. Może właśnie w tym tkwi cały problem, że niby chce taka być, ale coś nie wychodzi...