Haha. Taka moja tfurczość. Szminka, czekolada, photoshop. Zdjęcie stare jak świat.
To tak a'propos choroby pocałunku?
Zdiagnozowali. Mononukleoza.
Totalne osłabienie, gardło jak w zaawansowanej anginie.
A dzisiaj jeszcze ucho. Au.
Choć biorąc pod uwagę inne obiawy tej choroby opisywane w necie
to moja mononukleoza jest króciutkim przeziębieniem.
Byle do 2 czerwca wróciła mi forma.
Bo muszę "Być w formie" i wygrać ogólnowarszawską olimpiadę sportową.
Taki jest plan.
Quady, błoto, kajaki, strzelanie... dobrze że mama nic nie wie. ;)
Najwyżej tam padnę, ale o 2 pkt do LO będę walczyć jak lew!
Zrozumiałam fizykę, zrozumiałam!
Prądnica, silnik, siła elektrodynamiczna...
Wszystko co tygryski lubią najbardziej.
Jeszcze chemia. Ale to już bez korków się nie obędzie.
Potem informatyka, WOS i 6 czerwca KONIEC WSZYSTKIEGO.
Od mego lubego mam chwilową izolację więc wysyłam tylko :* w powietrze.