Jutro minie rok. Okrągły rok. Czekałam na tą datę, nawet nie wiem czemu. Może miałam nadzieję, że w ten dzień wydarzy się coś wyjątkowego. Może myślałam, że zadzwonisz i powiesz, że cierpisz tak samo jak ja. Że tęsknisz tak samo jak ja. Że kochasz. Nadal tak mocno jak kiedyś. Albo staniesz w progu moich drzwi i rzucisz mi się w ramiona, szepcząc do ucha jak bardzo się pomyliłeś. Czuję się tak beznadziejnie z myślą, że czekam na coś co nigdy się nie wydarzy. Ale mimo to czekam nadal. Każdego wieczoru wyobrażam sobie nasze kolejne spotkanie, które być może nie nadejdzie. W mojej wyobraźni rzucam Ci się na szyję i przytulam jak najmocniej potrafię. Patrzę w Twoje oczy, mówię jak bardzo tęskniłam i dostrzegam uśmiech na Twojej twarzy. Łapię Cię za rękę i idziemy prosto przed siebie, rozmawiając o niczym. W końcu siadamy na ławkę, z którą mamy miłe wspomnienia. Jak zwykle nie pozwalasz mi usiąść obok, więc siadam na Twoje kolana. Następuje ta cisza, którą tak uwielbiamy. Patrzymy sobie prosto w oczy z uśmiechem na ustach, chociaż wiemy, że za kilka godzin znów będziemy musieli się rozstać. Całujesz mnie najlepiej jak potrafisz. Czujesz się tak swobodnie, jak wtedy, gdy byliśmy razem. Następuje czas pożegnania, wsiadam do autobusu, dostaję miłego sms'a, ostatni raz na Ciebie spoglądam, podłączam słuchawki do telefonu i wiem, że widziałam Cię po raz ostatni. Znowu jesteś w mojej głowie prawie cały czas. Znowu jesteś najważniejszy. Albo nigdy nie przestałeś taki być. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. Nie wiem co zrobię, kiedy naprawdę mi Ciebie zabraknie. Po prostu nie wiem. Ale kiedyś pewnie się dowiem. Momentami mam ochotę wsiąść do autobusu i jechać do Ciebie. I zostać tam, z nadzieją, że nikt mnie nie znajdzie. ; oo
przykro ale chuj z tym !