Ojoj troszke sie ,,zapuscilam'' w prowadzeniu pb;).
Ale znalazlam nareszcie czas i co najwazniejsze fotke. Już dawno chciałam ja dodać ale dopiero teraz przerobiłam ja na jpg
. Zdjęcie z Kudowy oczywiście
.
A podana jeste gdzieś ulica
( lecz jak tam dojść? którędy?)
ulica zdradzonego dzieciństwa.
ulica Wielkiej Kolędy.
A na tej ulicy taki znajomy,
w kurzu z węgla, nie w rajskim ogrodzie,
stoi dom, jak inne domy,
dom w którym żeś się urodził.
Ten sam stróż stoi przy bramie,
przed brama ten sam kamień.
Pyta stróż: gdzies pan był tyle lat?
,,Wędrowalem przez głupi świat''.
Więc na górę szybko po schodach,
wchodzisz, matka wciąż taka młoda,
przy niej ociec z czarnymi wąsami,
i dziadkowie, wszyscy Ci sami.
I brat co miał okarynę,
potem umarł na szkarlatynę.
Właśnie ojciec kiwa na matkę,
że czas się dzielić opłatkiem,
więc wszyscy podchodzą do siebie
i serca drżą uroczyście,
jak na drzewach przy liściach liście.
Jest cicho, choinka plonie.
Na szczycie cherubin fruwa,
a na oknach pelargonie,
blask świeczek zlotem zasnowa.
A z kąta, z ust brata, płynie
kolęda na okarynie:
Lulajże Jezuniu,
moja perełko,
lulajże Jezuniu
me pieścidelko.
Heh pamiętny ,,Wieczór piernikowy''. Wtajemniczeni wiedzą o co chodzi
Pozdrawiam ;)