Dzsiaj od 6.00 nie mogłam spać. Wiadomość, że nie żyje mój sąsiad mnie zdruzgotała. Miałąm nadzieje, że wyjdzie z tego, że jeszcze nie raz powiem mu dzień dobry. Cały czas nie moge w to uwieżyć. Dotarło to do mnie dopiero po przeczytaniu nekrologu. Bardzo współczuję sąsiadom, a najbardziej mojej koleżance, dawnej przyjaciółce M. Przyjaźniłam się z nią 9 lat-od piaskownicy. Wiedziałyśmy o sobie wszystko, później jakoś to się rozpadło, inne szkoły, nowi znajomi i tak o. Znam ją bardzo dobrze z pozoru wygląda na bardzo dzielną , ale wiem, że to tylko pozory. jest bardzo zamkniętą w sobie osobą, nigdy nie lubiałą mówić o uczuciach. Chciałabym jakoś ją wesprzeć, ale oddaliłyśmy się od siebie. Wiem, że może sobie z tym nie poradzić. Na pogrzeb napewno pójdę. Odczekam z miesiąc wtedy do niej napisze. Mam bardzo dziwny charakter, jak widze, że ktoś cierpi nie umiem przejsć obok niego obojętnie! Kiedy ja potrzebuje rady zazwyczaj przy mnie nie ma tych osób, które powinny być no ale cóż takie życie. Mówią niby, że dobro wraca, zobaczymy. Musze psychiczne przygotować się na pogrzeb, zawsze mi łzy lecą...
Dobra wiadomość znalazłam moją bransoletke z playboyem :)
Pa