photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 MARCA 2014

11

i jak zwykle wszystko mnie przerosło. DLaczego ja tak szybko przywiazuje sie do ludzi? a szczególnie facetów którzy nie sa dla mnie, milion razy zarzekam sie ze nie popelnie po raz setny tego samego błedu i ciagle to robie.

to wszystko jets takies chore, ta cala sytuacja z nim.

zacznijmy od tego ze zerwalam ze swoim chlopakiem, nie jestesmy razem juz 3 miejsiace i moze w tej chwili bede zimna s u k a ale jest mi z tym dobrze, to nie bylo to, z biegiem czasu stawal mi sie kompletnie obcy, nie chcialam nawet zeby mnie dotykal, ciagle unikalam  nawet najmniejszego dotyku, a juz nie wspominajac o kochaniu sie co bylo dla mnie koszmarem.!

zastanawialm sie nad ta decyzja bardzo dlugo, ne moglam sie zebrac na odwage, ale przychodzi w naszym zyciu moment kiedy na wszystko masz odwage,

jestem zdania ze nie mozna czegos ciagnac na sile i ja nie chcialam.

Wiem ze do podjecia tej decyzji pomogly mi spotkania z A. ale ciesze sie, bo wiele rzeczy zrozumialam 

i pomimo tego ze juz teraz nawet nie mamy ze soba kontaktu nie zaluje.

a co do niego.

hmm... 

znamy sie od bardzo bardzo dawna, ale jakiegos szczegolnego kantaktu miedyz nami nie bylo oprocz zwyklego "czesc"

no ale.............

zaczeło sie od głupiego spotkania ze znajomymi, za duzo tez alkoholu , przypadkowe spotkanie naszych dłoni, przypadkowe spojrzenia usmiechy,

pozniej zaczelismy pisac, spotykac sie, ale wiedzialam od samoego poczatku jak jest, ze jets poukladanym facetem, ze ma narzeczona, ale kiedy rozmawialismy kiedy spedzalismy czas sami chwile fantastyczne owszem, 

do bardzo dlugiego czasu traktowalam go jak dobrego kolege, bo nim byl, to ze dochodizlo miedzy nami do dwuznacznych sytyuacji coraz bardziej mnie do niego ciagnelo, caly czas chcialam wiecej... pozniej jakies spotkanie, kiedy odprowadzalismy sie nawzajem i w koncu mnie pocalowal, wiecie co ja nigdy czegos takiego nie czulam, moze powiecie ze jestem nienormana, ale na prawde pierwszy raz w zyciu  czulam te cholerne motylki w brzuchu, ale za kazdym razem kiedy wracalam z takiego spotkania to mialam wyrzuty sumienia, bo on przeciez ma narzeczona, a ja znam siebie i wiem ze wiele sytuacji ja sama prowokowalam, pozniej byla przerwa nie spotykalismy sie bo sytuacje zaczely sie wymykac spod kontroli , niby kolezenskie wypady na piwo, przytulenia, pocalunki zaczely nas oboje pociagac i  tylko czekac na cos wiecej, a jeszcze wtedy ja sama mialam chlopaka, ale oczywiscie dlugo nie wytrzymalismhy, kolejne spotkanie, kolejne ktore on zaproponowal, spotkanie w swieta kiedy wiedzial ze jest u mnie jeszcze wtedy moj chlopak, kiedy tak bardzo nalegal, fakt bylismy cala ekipa bylo nas cholernie duzo, pozniej nieprzyjemna sytuacja z moim chlopakiem, kiedy uswiadomilam sobie jjuzu w 100% ze ja nie chce z nim byc, to on byl przy mnie to on mnie pocieszal, to on mnie bronil, to on za mna obstal, oczywiscie koledzy tez, ale to on sie martwil...

nastepnego dnia jego martwienie sie o mnie, i tak cholernie szczera rozmowa, kiedy on mial wyrzuty sumienia ze to przez niego, kiedy mu dziekowalam ze dzieki niemu zrozumialam wiele rzeczy, keidy opowiadal mi swoje odczucia co do zycia i decyzji ktore podjal, ze przytlacza go to ze sie zareczyl.

moze zbyt mocno wzielam wtedy ta rozmowe do serca,ale pozniej byly mile spotkania, on był moim jakby pocieszeniem, poza tym był dla mnie facetem idealnym, poukladanym,a  nie kolejnym chlopczykiem który ma siano w głoowie. To wlasnie to mnie najbardziej w nim pociagalo, ze nie traktowal wszytskiego jak zabawe, oczywiscie i tak nasze spotkania skonczyly sie w lóźku, moze nie potrzebnie, zalowalam cholernie, balam sie rano do niego odezwac, balam sie ze rozpierdolilam to na czym mi zalezalo, na kolezenstwie  znim, na poczatku twierdzil ze wszytsko ok, ze nie zaluje itp. takich sytuacji bylo jeszcze kilka, ale z czasem, keidy zaczelu sie pojawiac jakies cholre plotki, zaczelam tracic grunt pod nogami.. zapytal sie kiedys co robimy z tym co jest miedzy nami, bo wszytsko wymknelo sie spod kontroli, wtedy decyzja nalezala do mnie ! dal mi wybor, a ja glupia chcac dobrze dla wszystkich nie dla siebie, pozostawialm decyzje jemu, ze to on ma ulozene zycie i ja nie chce mu go psuc, i wtedt wszystko zaczelo sie jebac,,.... 

stracilam kolege, takiego z ktorym moglam porozmawiac NORMALNIE

owszem w sercu tez cos ruszylo bo jak juz wspomnialam moja najgorsza wada jest zbyt szybkie przywiazywanie sie do ludzi i wyobrazanie sobie bog wie czego.

ale trudno myslalm ze po protu minie jakis czas i to wszytsko roci do normy do tego jak bylo, ale sie pomylilam, ja mam swoj honor i sie nie odzywamm, a on tez tego nie robi. truydno.

widzialam sie z nim jeszcze raz ale to spotknie w mojej glowie wygladalo zupelnie inaczej. trudno..

moze kiedys znajde sobie takiego faceta jakim jets on!

A JEMU ZAWDZIECZAM NAJMADRZEJSZA DECYJE,

i jestem mu cholernie wdzieczna, 

za pomoc, za wsparcie, za kazde wypite razem piwo, za kazdy usmiech, za kazdego razem spalonego papierosa, za kazda, rozmowe, za kazde przytulenie, za kazdy pocałunek, za kilka cudownych chwil w łóźku, za nicne rozmowy, za przypadkowe spojrzenia, za czas spedzony razem !

bedzie mi tego na pewno brakowalo! ;)

ale odpuszczam i zycze mu cholernie duuuuuuzo szczescia z nia, bo na to zasluguje jest fantastycznym czlowiekiem :)! 

i do jako jedynego faceta z ktroym sie spotykalam nie mam pretensji ze sie nie odzywa, owszem boli ale nie mam pretensji.>>!

całuje mocno <3 i zapominam a przynajmniej staram sie zapomniec 

!<a3

 

 

 

 


 


 

pozdrawiam wszystkich ktorzy czytaja moje bezsennsowne wypociny z mojego chorego psychicznie zycia ! 

BUZIAKI