Ten świat gdzieś gaśnie.
Z baletów. W piątek urodziny Włodara, trzeba się napić. Dawidku, jutro sie widzimy jakoś, miejmy nadzieję (?) męczący dzień w sumie ... ale wykrzywiłam tu mordkę
Nie. Co sie dzieje? Nie potrafisz się zmobilizować do walki? To jest prawie nie etyczne co sie dzieje. Zastanów się. Zrób ten rachunek sumienia. Pomyśl chwilę. Usiądź.. Albo nie, idź dalej, analizuj wszystko po kolei. Zastanów się, kto tak naprawdę jest, a kto jest tylko chwilową poświatą osoby w Twoim świecie. Mów co Ci leży na sercu. Wyrzuć to w końcu z siebie. Rozładuj zbędny nakład emocji. Do kostuchy jeszcze Ci daleko, mimo, że do sukcesu, do szczęścia jeszcze Ci daleko. Musisz być wojownikiem, broń się nawet kiedy jest Ci ciężko, i oddawaj ze zwiększoną siłą. Nie możesz sie poddać, jeszcze nie teraz. Nie ważne czy jesteś już wyeksploatowany czy też niewiarygodnie silny. Nie myśl o tym, że dobitny ból Cię ogranicza. Nie możesz na to pozwolić. Nie możesz ponownie upaść. Nie pokazuj łez, nie pokazuj, że jesteś już nieznaczny, bez sił. Wątły. Chociaż czujesz tą czarną pustkę. Każda cząsteczka Twojego ciała krzyczy. Ona woła. Woła Cię. Potrzebuje pomocy. Nie licz na nią. Nie dostaniesz niczego, jeżeli sam tego nie osiągniesz. Niewykonalne? No trudno. W końcu umrzesz... Szkoda, że nie będziesz mógł sobie już pluć w brodę, że nic nie dałeś rady z tym zrobić. Uschniesz. A co wtedy? Mentalnie umrzesz. Zdarza się. Nikt nie pomyśli. Znajdą kogoś. Kroś inny może też przeżyje piekło. Chociaż lepsze piekło biblijne niż te na ziemi. Nie przejmuj się. I tak jak nie jest Ci dane wytrwać, to nie wytrwasz. Dobijam? Niemożliwe.
"Do końca naszych dni musisz zostać ze mną" - Ale kto?
nikt Cię nie zrozumie, nie łudź się.
ask.fm <=== a nakurwiaj te pytania.
Zastrzyk z adreaniny.