Cóż za dziwny sen.Niby jaiś znajzd liceów ze wszystkich stron i ktoś na zwór snape prowadzącego i ta historia zdziwnym starym domem który sie chybotał na wietrze a doktórego wrócilam tylko dlatego że jednymz kolejnych zadań było opisaniego i chciałamwiedzieć co mnie czeka i nagle sie tam przeniosłam z grupą nieznanych ludzi. I było by wsztstko normalne gdyby nie to że wtym domu byli zabójcy dziwne strowy i niewytłumaczone zjawiska fizyczne i architektoniczne.Nawet nie wiem czy to co zakończyło sen rzeczywiście zakończyło tą przygodę i czy ta dziwna pokojówka którą zabiliśmy ogromnnym cyrklen była sendnem czy coś jeszcze na nas tam czychało.A ona była straszna tylko nic nie mówiła, wyciera jakiś przyrząd a nikt oprcz mnie nie mógłwidzieć jej zlowieszczej twarzy, wiem to bo jak zamieniłam się niejscem z kimś innm na chwile to bił od niej dziwny blask także zamiasts wego oblicza byla światłość.A i jak można umrzeć od wbicia w nos ołówka? bo zarejesrowalam ze podczas całej tej szamotaniny nas "przewodnik' siedział bez życia na lawce z ołówkiem w nosie patrzęc hen daleko w prsestrzeńa tak wg to tosię rozgrywalo w labrynto-bibliotece stąd ta ławka sktąd ten duży cyrkie który był w rozmiarach podobny do tego co się w gimnazjum na matematyce używało lecz zamiast kredy na końcu był wielki metalowy szpikulej.Wiem że się przymeirzałam z nim do jej pleców ale jakoś nie mogłam go wbić i oddałam to zadaniereszcie

Ale jestem godna