Siedze na placu zabaw z Haliną. Wszystko jest w porządeczku. No prawie.. bo jarać się chce a fajek nie ma. Ale czy to takie ważne? Siedzieliśmy na zielonej ławce, obok był śmietnik. Zawsze tam siadamy. Ale dzisiaj wyjątkowo bardzo śmierdział. Nie wiem czy to jakaś zdechła ryba, czy zepsuty paprykarz.. Nieważne. Siedzieliśmy obserwowaliśmy dzieci, taki standard. Halina zapuściła Dżem z radia, ona zawsze ma przy sobie radio. To chore, nie? Nieważne ! Nagle dzieci zebrały się w kółko przy ślizgawce. Mówie 'patrz, ciekawe co teraz dadzą'. Każde jedno po kolei odwracało głowe w moją stronę. W końcu wszystkie patrzyły sie na mnie. Ale jak się patrzyły! Miały taki wyraz twarzy jak wściekły pies. Widziałes kiedyś wściekłego psa? Nie? A ja widziałem, i nawet wściekłe dziecko widziałem.. ba ! całe stado. Zaczęły się śmiać i wytykac mnie palcamy. Kurwa, śmiech szatana normalnie. Halina nic sie nie odzywała. Jakbym z trupem tam siedział. O co im chodzi do chuja? Coś ze mną nie tak? Normalnie jestem ubrany, ryj też mam normalny, więc co jest? Myśle 'zaraz im wyjebie'. Ale dzieci przecież bić nie będę. Tam dalej, stały ich matki. zaczęły pluć. Co gorsza szły w moją strone. 'Halina patrz!' a ona, dalej nic. Idą zęby szyderczo szczerzą i melają. Nie mogłem wstać z ławki. Pierdolona ławka. Świeżo malowana, czy co?! Niech to szlag, chciałem napluć na nich też, a co! ale nie mogłem. Zacząłem się dusić. Ludzie się patrzą ale nikt nie reaguje. Czuje, że zrobiłem się czerwony jak burak, wyszły mi chyba wszystkie żyły.. Nagle ktoś mnie klepnął po nodze. I znowu słysze ten szatański śmiech! ale nie.. to Halina. Kurwa! żeś mnie wystraszyła!

Już myślałem, że umre na placu zabaw, wśród jebanych bachorów. A to tylko wkęcił mi się filmik. A myślałem, że zjarałem się tylko troszke.. ta kurwa, troszke.