Wczoraj idąc z Adrianem do domu natkneliśmy się na coś zupełnie niespotykanego - małą sówkę. Najwyraźniej zasłabła i spadła z drzewa bo leżała w śniegu nieruchomo. Okazało się że jeszcze żyła dlatego ją zabraliśmy, ale niestety...nie udało jej się już uratować. Mieliśmy to szczęście że mogliśmy zobaczyć jej ostatnie spojrzenie. Była cudna, a jej oczy...Boże jak mi jej szkoda :( Ale na szczęście nie mogę się za to obwiniać, nie dało się już nic zrobić, po prostu znaleźliśmy ją gdy wydawała z siebie ostatnie tchnienie. Nawet nie chcecie wiedzieć jaka była wygłodzona...dość że totalnie nic nie ważyła to później wybadałam jeszcze gdzie ma serduszko bo próbowaliśmy masażu serca i pod palcami miałam same kości, nic, żadnych mieśni itp. tylko malutkie kości...
Ciekawa jestem ile jeszcze zwierząt zginęło przez tą okropną pogodę...
Inni zdjęcia: Drops & Sunset photoslove25Chapeau bas. ezekh114Miłość jednego imienia samysliciel35Wybrzeże morza czerwonego bluebird11Po przerwie liskowata248Perspektywa. ezekh114Moje nowe butki # PUMA xavekittyxKwitki z mojej rabatki :) halinamOpowiadanie nr 1 gabrysiawkrainieblyskowO. tezawszezle