break.

no krótkoprzerwa spowodowana zeszłoweekendową zachorobą. wiele wielokrotności. kopiowanie. delty

ten gościu kojarzy mi się z azjatycką wersją mnie. 

jaram się tym zdjęciem jak rzym po neronie.

jutro casting... jak cudownie. wszyscy się jarają bo w końcu zaśpiewam przed 'publicznością'. 

tak powinien się kończyć każdy tydzień. miłe miejsce w dobrym towarzystwie.

nie bardzo mam co pisać.

ah.

no tak.

kolejny eksperyment nieudany. ma za mało siły żeby stać się łowcą.

organizm znów dziwnie się zachowuje. jakby przygotowywał się do okresu godowego.

usłyszałem dziś że jestem ładny. <3. a przynajmniej ładniejszy niż w zeszłym roku.

zabawne są te dni. dużo okienek. chodzę  po bydgoszczy. z reguły wpuszczam ludzi w maliny żeby za mną nie szli.  nawet nie czytam książek. włączam sobie muzykę. i patrzę na ludzi czekając. a potem w końcu przychodzi siostra która jest mi bliższa od każdego ze znajomych.

palarnia pod martwym kotem.

ludzie którzy chcą mnie zabić bo kiedyś z kimś się przyjaźniłem.

ludzie którzy myślą że ich obserwuję...

doprawdy. czy wyglądam (nie sugerować się tym zdjęciem) na osobę która daje tak dużo fucków? (gives so many fucks?)

tumblr czeka na 'podbój'.