Za młodu człowiek kocha tylko jedno ciało, bo w nim tylko widzi piękno. Następnie zaczyna widzieć piękno we wszystkich ciałach. Potem ceni bardziej piękno ukryte w duszy, aż z czasem bardziej zacznie cenić piękno w czynach i prawach. Piękno, które odkrywa jest jedno i to samo, lecz poznaje je stopniowo w różnych formach. Od pięknych czynów przejdzie do podziwiania piękna nauki, gdzie płodzić zacznie słowa i myśli wielkie i wspaniałe, gnany niesamowitym dążeniem do prawdy. Na samym końcu drogi miłości znajduje się piękno samo w sobie, ono samo w swej istocie. Otwiera się przed nim to, do czego szły wszystkie jego trudy poprzednie; on ogląda piękno wieczne, które nie powstaje i nie ginie, i nie rozwija się ani nie więdnie, ani nie jest z jednej strony piękne, a z drugiej szpetne, ani raz tylko takie, a drugi raz odmienne, ani także w porównaniu z czymkolwiek, a z czym innym inne, ani też dla jednego piękne, a dla drugiego szpetne
Platońska koncepcja miłości
Na tym zdjęciu jest prawie wszystko, o czym teraz marzę i co kocham - łódka, słońce, trampki (glany mnie obtarły), stopa Magdy, woda, moje fioletowe spodnie, pełen luzik..
Mam olbrzymią ochotę pójść tam, choćby nawet wejść w ten obrazek, byle by leżeć na trawce i nie robić nic... i żeby mi było ciepło!
Powiedziałam, że jest tam PRAWIE wszystko czego teraz pragnę.. brakuję kilku rzeczy, między innymi mandarynek i Snowa!
Ach. Właśnie siedzę w pokoju zawinięta w śpiworek. Mam na sobie leginsy i koszulkę Snowa, taką na maksa przesiąkniętą jego zapachem. Dobrze się z tym czuję, chodź nie powiem żeby mi było ciepło..
Marzy mi się wiosna.
Chciałabym móc iść do lasu, móc leżeć na ziemi, móc sobie obserwować zwierzątka...
I chce, żeby w końcu nie było mi zimno! Jeju! Czy to aż tak wiele?
Również pragnę, by przestała mnie stopa boleć. Mam sobie obie pięty obdarte od glanów, muszę siedzieć w dosyć dziwnej pozycji żeby mieć stope pod śpiworem przez co mi drętfieje i boli!
Nawiązując do sylwestra> nie było Sary, za to zawitała Aśka z Pryncem:)
Codziennie rano, kiedy wstaje, jem śniadanie
Media mi mówią, że mieszkam w terrorystanie
Wciąż bombardują mnie fatalne wiadomości
O zagrożeniach i o upadku ludzkości
Popołudniami, gdy oglądam telewizję
Puchną mi oczy od tego co tam widze
Leje się krew, płyną puste słowa
Do władzy się szykuje partia pseudonowa
Wstaję rano i witam kolejny piękny dzień
Wiem o tym, że ja wiem o tym na pewno
Rastafari uśmiecha do mnie się
To będzie piękny dzień
To będzie dobry dzień
Dzisiaj bez kłótni ciągłych nieporozumień
Bo wszystko to co złe
jest gdzieś daleko hen
dzisiaj jest ten błogosławiony dzień yee
ja dotykam nieba bo dzisiaj czuję się wolny jak ptak
jestem lekki choć problemy przygniatają mnie o tak
ja wyrastam ponad tłumem
jak na skale polny kwiat
dziś niczego niczego mi nie brak
o nie nie nie
To będzie piękny dzień
To będzie dobry dzień
Dzień bez ściem oszczerstw i niedomówień
za ścianą słychać śmiech
ktoś mówi kocham Cię
Dziś Rastafari błogosławi mnie
Ja uśmiecham się do słońca
Gdy ogrzewa moją twarz
Z medytacji płynie mądrość
Zawsze ciesz się tym co masz
bo jedyne co potrzebne
to dach nad głową jest i płaszcz
za każdy dzień dziękuj raduj się i klaszcz