Oto zrzut mojego ekranu. System: Ubuntu 7.10 Gusty gibbon, czyli porwyczy gibbon. (:
Przenikające okna, 4 pulpity, dźwiek 1 klasy - tego nie ma na windzie.
Odpaliłem sobie 60 firefoxów co by sprawdzić czy coś będzie się wieszać. Przechodząc na pulpit gdzie je odpaliłem musiałem poczekać chwile dłużej, ale praca na innych pulpitach bez zmian. Zurzycie sprzętowe w tym momencie wynosiło może jakieś 25% - w maxymalnym momencie(moment nie może być maxymalny).
Pozdro 7.
Jest zaraz 3:00 a ja jak zwykle nie mogę spać... Postanowiłem wymyślić dla was bajke.
"Bajka o szlochającym króliku"
Szlochał sobie królik.
No to by było na tyle. Co będzie dalej? Wy napiszcie.
Przez tydzień nie byłem na uczelni. Nie chce tam chodzić, żuce to w cholere, przeniose się gdzie indziej. To nie dlamnie, nie jestem umysłem ścisłym. Mój umysł jest jak niełamliwe ołowki - bardzo giętki i elastyczny. Informatyke mogę zdać gdziekolwiek i tak na to samo wyjdzie. To co powinienem umieć, naucze się sam, a inncyh rzeczy nie potrzebuje. Więc po co się męczyć? Przyznaje. Jestem leniem. Leniem nad lenie. Nie lubie się uczyć rzeczy które nie sprawiają mi przyjemności. Jestem hedonistą i chuj! Co poradze. Nie chce się zmuszać. Na początku robili to za mnie rodzice, a teraz ja mam to kontynuować? Ale po co, pytam? Może to nie moje życie? Może powinienem zostać instruktorem wspinaczki sportowej. Kto będzie uczył się wspinać jak wszyscy pójdą na 100dia? 100denci? Magistrowie i inżynierowie? Już to widze. Jestem bardzo niepewny swojej przyszłości. Chciał bym 100diować wieczorowo w jakiejś niewymagającej uczelni(niestety odczuwam potrzebe zdobycia wyższego wykształcenia - jednak jest to potrzeba sztuczna, wytworzona przez społeczeństwo i wychowanie, tak naprawde tego nie chce). Jaka jest konkluzja? Nie jeszcze do niej nie przechodźmy. Warto sie zastanowić czy można być człowiekem wykształconym bez wyższego wykształcenia. Odpowiedź niby prosta - tak. Tak, ale nie dla wszystkich. Pozatym ja nie lubie 100dentów. Są cholernie przemądżali, myślą, że pozjadali wszystkie rozumy. Dawno wpierdol nie dostali. Nie chodze do klubów 100denckich, nie integruje się, mam wyjebane. Traktuje ich czysto przedmiotowo - z kimś trzeba rozmawiać. Konkluzja... chyba jedank jej nie ma. Ten cały wywód to wsumie jest konkluzja moich przemyśleń, więc nie ma sensu jeszcze bardziej ich uogólniać.
Robie setki błędów ort. Nie mam pojęcia jak pisze się niektóre wyrazy, bo po co mi to? By być wykształconym? Chyba tak. Chyba powinienem je znać. Ale jednak nie mam ochoty. Niektórzy przez to będą traktować mnie niepoważnie. Nieszkodzi.
Jest czas a go nie ma.
Spróbujcie powąchać słońce. Musi gryźć w śluzówki bo chce mi się kichać kiedy je wącham. (;
Rozregulowałem sobie rytm życia. Działam w nocy, śpie w dzień. A może żyjąc w dzień i śpiąc w nocy go rozregulowywuje? Dlaczego w dzień zawsze jestem śpiący a w nocy nie? Dziwne co? Może jestem poprostu nocnym markiem? Czy tam nocną kubą.
Kurwa... jak woda wolno stygnie.