Dół jak cholera.
To jeden z tych dołów, kiedy nasuwają się pytania 'po co to wszystko?'.
Bardzo głęboki.
Kilka tygodni wyjętych z życiorysu na marne. Bo czy się uczę, czy się nie uczyłam wynik jest ten sam. Widać 60 % na historii to górna granica moich możliwości intelektualnych. Szkoda. A wszyscy mnie mieli za takie mądre dziecko.
Na polskim za dużo (sobie) myślałam. Nikogo nie obchodzą moje wizje interpretacyjne - tłukli mi to do głowy trzy lata, a ja i tak swoje. I pewnie dostanę za swoje, pod koniec czerwca, jak przyjdą wyniki.
Powoli zaczęłam się żegnać z Krakowem. Najwyższy czas - żeby porażka tak bardzo nie bolała.
Szkoda. A takie piękne i górnolotne plany miałam...tzn. mam.
To jeden z tych dni kiedy chcesz żeby Cię ktoś przytulił, ale...no właśnie ;]
Miałam dziś iść "Tam, gdzie rosną poziomki", ale ostatecznie zdecydowałam zostać w domu i płakać. To znak, że jednak nie mogę zostać filmoznawcą.
Wiem, histeryzuję. As usual ;] Taka już moja natura.
[b]Czarno to widzę.[/b]
______________________________________________________________________________________________
"Czekam na wiatr, co rozgoni
Ciemne skłębione zasłony
Stanę wtedy naraz
Ze słońcem twarzą w twarz !"