Niektórzy ludzie wybierają różne drogi
Szczęście istnienia, w końcu strome schody
W bezbarwnym tłumie ludzi bez twarzy tyle
Jestem tam sam, ale przecież nadal żyję
Tyle czasu opętany strachem
Wolność wyboru jak wiara między Bogiem, a Allachem
Jedyna rzecz, może to coś da mi
Ale wiem, że w tłumie też jesteśmy sami
W łzach na szybie czy błyskach fleszy
Jak białe kruki na niebie złote litery kreślisz
Z tymi ludźmi, którzy swój bagaż nieśli
We własnych cieniach tylko przyjaciół mają
Nie jestem sam, kiedy bębny grają
Gdy moje rymy coś do powiedzenia mają
Czasami muszą, choć się tak nie dzieje
Widzisz, po to jest wiara, aby mieć nadzieję
Wszyscy wiedzą, że po nocy zawsze dnieje
Samotny księżyc znika za horyzontem
Jak każdy człowiek stanę przed swoim sądem
Mimo tych wszystkich ludzi, którzy ze mną stali
Byli wielcy, teraz są tacy mali
Tyle, co dali, nikt jeszcze nikomu nie dał
Pewność siebie, liryczna rzeka i opieka
Kiedy znalazłem miejsce
Samotny człowiek walczy ze swym szaleństwem
Rzeczywistością rzuconą na barykady
Po to ma stopy, żeby zostawiać ślady
Po to ma życie, żeby po nim kroczyć
I samotności pewnie patrzeć w oczy
To dla Was...dla tych, którzy stoją tam gdzie zawsze stali....
DZIĘKUJĘ.....