chińskie specjały z taniej budki wypełniają brzuch, który najchętniej wszystko by zwrócił. wykręcam się. dzisiaj był czas na somersby, ale co jeśli mi teraz nie smakuje. luki w pamięci, zgubione karty od aparatu, zgubiona przenośna pamięć, co za paradoks i ironia. krzyk 'niczego nie będzie żal' tak bardzo nie pasuje, kiedy żałuje się tak wielu rzeczy. od 4:33 rozrywa mnie na pół, a słowa przed 8 minut i 17 sekund wbijają mnie między kafelki, między chodnik, pod krawężnik, do dziur w boku i pod łóżko. dziękuję como, łamiesz mi żebra i delikatnie wyrywasz włosy, jak Ty. nie, skreśl. już nic. razem ze zgubionym kolczykiem. po oczach widać, że brakuje gruntu pod nogami innego niż brudny chodnik i błoto. być sobą dla siebie samej to nie to samo, i co dalej, hop siup