długo czekam w tym ciemnym pomieszczeniu.
słyszę jak się bawią, śpiewają w końcu korytarza.
ktoś otworzył wrota i zanurzyłam się w jasności.
zobaczyłam barierki, orkiestrę i ludzi wokół.
w pierwszej chwili myślałam,że mam się tylko bronić.
plac jest bez wyjścia, zaczynam rozumieć.
zamkneli za mną bramę, bali się,że ucieknę.
w piaperowych kostiumach i śmiesznych baletkach
machali czerownym płótnem starając się mnie ogłupić.
wbili mi coś kolorowego w plecy.
orkiestra grała, tłum wiwatował.
czy ten świat jest poważny?
śmieszna tancereczka dumnie wyprężona z szablą w ręku.
zrzuciłam jej kapelusz, słońce zawirowało.
dzisiejszej nocy żona torrera będzie spała spokojnie.
skąd oni wyskakują? zjawiają się jak duchy.
prawie dotknęłam ich balerinek.
zjawy z różowymi szmatami.
ktoś wbił mi szablę w kark.
śmieją się gdy łapię oddech.
tańczą, gdy się przewracam.
nie przypuszczałam
że można się tak dobrze bawić na grobie.
czy ten świat jest poważny?
krzyczą:
mataremos otros.
venga,venga,venga.
y mataremos otros.