siedział zamknięty w pokoju poza głośnym szumem drzew za oknem było słychać jego głośne bicie serca które waliło jak opentane,w jego głowie była ona i to co sie wydarzyło ostatnio nie potrafił sie na niczym innym skupić ,nie mógł pogodzić ze stratą czegoś co było najważniejsze ,czegoś co było powodem do uśmiechów,powodem do szczęścia i radości... to co sie działo w jego sercu i głowie było czymś dziwnym robił wszystko co mógłby by móc ją przy sobie zatrzymać ,ale ona odeszła ,a jedyne co pozostawiła po sobie to rane na jego sercu, ,nie potrafił zrozumieć co takiego zrobił źle...,Poza mrozem za oknem jego serce w ciąż było gorące ,a jego temperatura ciała sięgała zenitu ,obiecał jej że mimo niepowiodzeń w życiu on wciaż z tych najmniejszych rzeczy będzie wyciągał garstke radości ,po kilku minutach wiatr ustał a jego serce z każdą chwilą biło coraz ciszej ,wstał i pomimo deszczu na dworze poszedł przed siebie łzy cisneły sie na jego oczy,a kursem jego drogi kierowała podświadomość...
Nieprawdą jest, że czas leczy wszelkie rany. Nie leczy - rozdrapuje.