Piszę od wczoraj opowiadanie, wzięte z dupy, ale jakoś mi się jeszcze nie nudzi xd 25 stron, wczoraj siedziałam do 4 i miałam 20. A zaczęło się od tego, że musiałam pojechać do carrefoura po dwa zeszyty do notatek na uczelnie i bach zobaczyłam słodką okładkę 32kartkowego zeszytu, więc co mi tam, wzięłam oprócz tych uczelnianych jeszcze dwa. Muszę przyznać, że piszę okropnie i jak przeczytalam randomową stronę to chciało mi się płakać i śmiać jednocześnie. Szkoda, bo lubię pisać, a zamiast być coraz lepsza spadam po schodku w dół z każdą dłuższą przerwą.
Jakieś 20 min temu włączyłam sobie In Conrol (oczywiscie bez vincencika) i zamiast pisać to siedzę, kołyszę się, podśpiewuję :D Kiedy ja ich słuchałam..? Boże.
Jestem psychopatką. Sama się nakręcam. W tym wieku..? Co to kurwa ma być :D