[a oto mój prezent spodchoinkowy od Kamisia ^^ ]
ta książka jest za mocna!
Grabaż dokładnie opowiada historie powstawania swoich tekstów oraz pokrótce swoje życie.
najbardziej jednak kręcą mnie interpretacje tekstów piosenek.
ot, przykładowo, takie Cafe Sztok z Dodekafonii...
Strachy na Lachy - Cafe Sztok: interpretacja piosenki
-*-
Cafe Sztok to utwór muzycznie inny od całej Dodekafonii, w bardzo kameralnych klimatach.
Naszym celem było uzyskanie (...) nasycenia dźwięków (jak) w nagraniach sprzed 1939 roku. Niestety, okazuje się, że współcześnie nie da się osiągnąć brzmienia archaicznego (...).
Tak czy inaczej odwołanie w kierunku retro jest bardzo wyraźne. Słychać taki knajpiany klimat...
To był kawałek, który sprawił nam najwięcej problemów, byliśmy chyba najbardziej bezradni. Sądzę, że to były dla nas za wysokie progi, jeśli chodzi o wykonawców i aranżerów (...).
Ten knajpiany klimat ma w sobie coś "waitsowskiego", literacko może "błaskowskiego"...
Może. Lubię Toma Waitsa, ale to nie ten głos. Zespół wydał mi zakaz śpiewania chrypą na tej płycie.
Jest tu znowu jakaś nadrealna sytuacja, opis knajpy ze straceńcami, taki nowy bar "Pod Szkarłatną Gilotyną"...
Sytuacja jest chyba jak najbardziej realna. Pamiętam, kiedyś siedziałem z kimś w knajpie i tak sobie gadaliśmy o sprawach zupełnie niezwiązanych z tematem piosenki. Obok nas siedziała jakas para, która żaliła się dosyć głośno. Siłą rzeczy, chcieliśmy czy nie, słyszelismy to. I to takie niefajne były opowieści, tym bardziej, że nikt się nie czuje komfortowo, kiedy takie rzeczy słyszy. I myslę, że z całej sytuacji wziął się pomysł na wymyślenie kolejnego miejsca, gdzie spotykają się straceńcy miłości. Kolejna opowieść o looserach. To wszystko zmierza ku temu, że ty też na tak zwaną złą miłość nie umierasz, ale też do tej knajpy zaglądasz.
Choćby po to, "żeby zobaczyć czy to jeszcze nie my".
Tak.
-*-
to przecież praktycznie kompletna interpre tacja tej piosenki!
uwielbiam tę książkę.