wszyscy w przezajebistych nastrojach, zaczarowani rodzinną atmosferą. a ja siedzę, słucham o.n.a (tak na marginesie - kocham ich) i czekam na poniedziałek. nie to żeby działo się coś specjalnego, ale w końcu skoncza sie swieta. kiedys je uwielbialam a teraz patrze na nie krytycznym okiem. skomercjalizowane święto sztucznych uśmiechów. i choć w głębi siebie jakoś świętuję to nie mogę zebrać się na bożonarodzeniowy nastrój. co więcej, ciesze się że nie tylko ja mam takie zdanie na ten temat ;) ale ide dzisiaj na jasna gore do osła. sentyment. poza tym chce isc tam z Nim. wczoraj byla nasza rocznica poznania. to 24 grudnia zeszlego roku siedząc sama z lampką wina poznalam najwazniejsza dla mnie osobę. wczoraj takze byla 11 miesięcznica, niedlugo rok, potem 2, 3, 10 lat ;d
Życie bez... bez Ciebie
Każdy dzień ZABIJA MNIE