Pobyt w Sopocie z początku maja. Pogoda była doskonała, do momentu, gdy wracaliśmy. Właśnie wtedy zaczęła się burza. W sumie dla nas to dobrze, nie zmokliśmy, ale takie widowisko nas ominęło, tym bardziej, że jestem pasjonatem błyskawic i sił natury.
Jeśli miałbym się rozdrabniać, pisząc o tym co mnie spotkało przez te wszystkie dni, to potrzebowałbym ze trzech wpisów by móc to opisać. Jedyne co mogę napisać, to to, że wszystko, a przynajmniej większość, zmierza w dobrym kierunku. Moja powieść, znaczy się, jej część, jest oceniana przez krytyka, który po przeczytaniu pierwszych kilku zdań parsknął (jest taki słowo?) śmiechem. No, ale mam nadzieję, że nie oślepnie czytając to... coś.
Kiedyś miałem więcej inwencji twórczej. Ostatnio coś mi ją podkrada. Może te wahania pogody? Może szkoła? Albo praca? Nie potrafię odpowiedzieć. Wiem jednak, iż ten nastrój utrzymuje się zdecydowanie za długo i należy coś z tym zrobić. Większym problemem jest jednak jak tego dokonać.
Trzymajmy się zasady - kto próbuje, ten radę daje.
Wracam do pracy.