źródło: zimbo.com
Nicholas stanął w progu dzielącym garaż od salonu i oparł się bokiem o drewnianą framugę. Westchnął widząc, jak Hannah siedzi przy stoliku z nosem w stercie książek, co jakiś czas zapisując coś pieczołowicie na wyrwanej kartce. Ubrana w zieloną bluzkę na ramiączkach i czarne spodnie od dresów stukała ołówkiem o drewnianą powierzchnię blatu, co było jej charakterystycznym odruchem podczas nauki. Siedząc po turecku na kanapie ze związanymi i ukrytymi pod czerwoną chustką włosami nie miała pojęcia, że jest obserwowana. Choć prawdę mówiąc - już się do tego przyzwyczaiła.
Kiedy Elvis wstał ze swojego miejsca przy jej boku, zeskoczył z kanapy i odszedł w stronę schodów, chłopak odbił się śródstopiem od paneli i szurając nogami zmierzył ku niej z założonymi rękami. Dziewczyna była tak bardzo zajęta przyswajaniem treści czytanego tekstu, że nie zauważyła nawet pochylającego się nad nią cienia. Dopiero gdy Nicholas stanął tuż za nią i położył jej ręce na karku, cała zesztywniała i uśmiechnęła się pod nosem. Nie przerwała jednak swojej lektury.
- Myślałem, że już nie chodzisz do szkoły - zażartował cicho Nick, pochylając się i składając na jej szyi delikatny pocałunek. Tyle wystarczyło, by Hannah odsunęła od siebie otwartą książkę i obróciła głowę w lewo, by dotknąć jego nosa swoim własnym.
- House robi nam wszystkim sprawdzian z fizyki - westchnęła, całując go w sam środek czoła. Położyła mu własną dłoń na jego policzku, co robiła jedynie w sytuacjach, gdy byli sami. Była to symboliczna oznaka sugerująca rolę, jaką chłopak z loczkami odgrywa w jej życiu.
- Stary dureń - skwitował Nicholas, kręcąc głową. - I po co mu to?
- Nie mam pojęcia - westchnęła sama do siebie. - W każdym razie muszę się przyłożyć do tego testu. W końcu jestem tylko stażystą i w obowiązku mam naukę oraz wykonywanie poleceń szefa.
- Joseph jest całkiem dobry w te klocki - napomknął, opierając własny podbródek o jej spiczaste ramię. - Zawsze uwielbiał fizykę, przez co zazwyczaj go nie rozumiałem. Jeśli chcesz, mogę załatwić ci u niego korepetycje.
- Tak po znajomości? - zachichotała dziewczyna, zakrywając usta dłonią i mrużąc oczy. - Muszę przyznać, że nawet kusząca propozycja. Nigdy nie byłam dobra z fizyki, jeśli mam być szczera.
Nick skorzystał z chwili jej zamyślenia, by przeskoczyć sprawnie przez oparcie sofy i z szybkością błyskawicy objąć ją swoimi ramionami. Przytulił ją do swojego serca tak mocno, że niechcący strącił nogą jedną z książek na podłogę.
- Nie teraz - burknęła gniewnie dziewczyna, kładąc mu otwartą dłoń na twarz w celu powstrzymania od pocałunku. - Misiek, naprawdę muszę się uczyć.
- Oj, daj spokój - Nick odsunął jej rękę na bok z bagatelizującą miną. - Już powiedziałem, Joseph ci pomoże.
- Ale ja naprawdę...
- Hannah - westchnął donośnie, przygniatając ją swoim ciałem do obicia kanapy i kładąc jej swoja dłoń na rozgrzanym policzku. - Wiem, że się boisz. Oboje doskonale wiemy, że nie chodzi tu wcale o żaden egzamin.
Dziewczyna spuściła wzrok na rękaw jego beżowego swetra, dając tym samym za wygraną. Pozwoliła, by przycisnął swoje czoło do jej własnego tak, że czuła jego oddech na całej swojej twarzy.
- Rozmawialiśmy o tym - zaczął z promiennym uśmiechem, wsuwając jej wolną rękę pod plecy. - To, że prawnie nie jesteśmy małżeństwem nie znaczy, że zmieniliśmy się przed Bogiem.
- Ale to niedorzeczne - dziewczyna w dalszym ciągu miała skwaszona minę. - W ułamku sekundy, przez jedno głupstwo... Dlaczego akurat my?
- Nie wiem. Może Bóg chciał dać nam szansę, by przeżyć narzeczeństwo jeszcze raz? Sama parokrotnie mówiłaś, że okres, kiedy nie byliśmy małżeństwem był o wiele bardziej szalony i obfitujący w niespodzianki niż utwardzony przez Kościół związek.
Poniekąd miał rację. Hannah przygryzła dolną wargę. Bała się tylko, że źle ją zrozumiał.
- Ale ja cię kocham - wyznała w końcu. - I chcę wyjść za ciebie jeszcze raz.
Nick uśmiechnął się niczym Elvis do ruskiej konserwy. Albo raczej jak Frankie do puszki z cukierkami.
- Na razie jestem tylko twoim chłopakiem - powiedział nonszalancko, a po drganiu jego brwi można było poznać, że wymyśla właśnie jakiś misterny plan. - Bądźmy jeszcze przez chwilę wolni. I tak wiesz, że prędzej czy później znów ci się oświadczę. Nie znasz dnia ani godziny.
- To ma być niespodzianka, tak? - spytała podejrzliwie, aczkolwiek serdecznie. - Tylko wymyśl coś wyjątkowego. Musisz udobruchać media: od trzech dni gadają bowiem tylko i wyłącznie o naszym unieważnionym małżeństwie. Musisz im to jakoś zrekompensować.
- O to już się nie zamartwiaj - pohamował ją nieposkromionym ruchem głowy, przyciskając sobie jej policzek do piersi. - Przecież mnie znasz.
- Nigdy nie przypuszczałam, że będę miała dwa śluby w życiu.
- Ja też. I to z tą samą kobietą!
Hannah próbowała usiąść, jednak przygniatający jej ciało tors chłopaka uniemożliwiał jej wykonanie jakiegokolwiek dobrowolnego ruchu. Poddańczo uderzyła głową o jego ramię, wzdychając donośnie i wsuwając swoje dłonie pod brzeg jego swetra.
- Pamiętaj, żeby wziąć tabletki - przypomniała mu cicho. - Nadkwasota nadkwasotą, ale House kazał ci o tym pamiętać.
Chłopak popatrzył na nią z przymrużeniem oka i podejrzliwym uśmiechem.
- Skąd wiesz, że mam nadkwasotę? - spytał. - Przecież nie widziałaś wyników moich badań okresowych, które robiłem przed wyjazdem w trasę koncertową.
- Widziałam - westchnęła, kiwając obojętnie głową i gładząc dłonią jego skórę na karku, tuż pod rzędem ciemnych loków. - Oj, widziałam.
- Niby skąd? - chłopak nie dawał za wygraną. - Badania robiła mi Cameron, z którą pracujesz i mimo wszystko obowiązuje ją tajemnica lekarska. Owszem, gdybym miał jakąś poważną chorobę to miałaby prawo zwołać komisję, ale w tym momencie nie jesteś lekarzem, tylko osobą postronną.
- Długa historia - mruknęła jakby niezainteresowana dalszą rozmową na ten temat.
- Nie zbywaj mnie - ostrzegł ją ostrzejszym tonem. - Skąd wiesz?
Hannah popatrzyła na niego kochającym wzrokiem dziękując Bogu za to, że tętniak mózgu był tylko ponurą mistyfikacją. Nie potrafiła wyobrazić sobie życia bez tego człowieka.
- Opowiem ci wieczorem, w łóżku - zapewniła go z ciepłym uśmiechem na twarzy. Co prawda nie miała ochoty do tego wracać, jednakże cała sprawa z testem House'a tyczyła się właśnie jego i grzechem byłoby dalsze ukrywanie przed nim prawdy. By jednak choć na chwilę odwrócić jego uwagę, wyciągnęła usta w przód i pocałowała go tak ostrożnie, jakby był to ich pierwszy pocałunek. Nicholas odwzajemnił jej inicjatywę wierząc, że nie pocałuje już w ten sposób żadnej innej kobiety. Być może dlatego, że zapracował sam sobie na jej przychylność i nie wyobrażał sobie życia z kimś zupełnie innym.