chcę już poniedziałek, godzinę 18, błogi dźwięk 'pssssst', krzyk sąsiadów 'o nie, znowu przyjechali' i melnaż all day, all night. potrzebuję tego odmóżdżenia bardziej niż czekolwiek innego na świecie. tęsknię za naszym zasypianiem o 7 rano, wstawaniem o 13, wspólnymi obiadami, beką 24/7 z mało śmiesznych żarcików, laniem się wodą w ogrodzie, życiem na sportowo czyli 'to co, odpalamy fife' albo '-gramy w siatę? -nieee, nie mamy tyle padów' i całą resztą małointeligentnych rozrywek, które swoim poziomem sprowadzają się do 'trudnych spraw'.
- ja to kupię chyba ze 60 wojaków
- ta, chyba do obiadu
powietrze pachnie jak malinowa mamba.!