Inaczej cz. 13
Grace siedziała przy kaloryferze w swoim domu, na kocu. Piła malinową herbatę z rumem i oglądała film na laptopie. Sama. Po kilkunastu minutach zamknęła ekran. Nawet nie wiedziała, dlaczego go włączyła. Czuła, że coś jest nie tak. Nie potrafiła stwierdzić co dokładnie, ale czuła się koszmarnie. Zapaliła światło i rozejrzała się dookoła. Pokój był idealnie posprzątany. Tak, jak nauczyła ją matka. Wszystko poukładała w odpowiednim porządku, każda rzecz miała swoje miejsce i nie można było jej przestawiać. Podeszła do odtwarzacza i włączyła płytę, nawet nie wiedziała, jaką. Z głośników zaczęła się sączyć melodia. Czajkowski. Kąciki ust nieznacznie się uniosły. Pomyślała o Benjaminie. On też był taki poukładany. Zawsze chodził w wyprasowanych koszulach, marynarkach, garniturach. Elegancki, przystojny. Pociągał ją, bo był do niej podobny. Zakochała się w nim do szaleństwa. To była dzika miłość. Pierwszy seks na plaży, po egzaminach końcowych. Piasek, o który delikatnie się ocierała, kiedy Benjamin doprowadzał ją do granic rozkoszy. Jednak to tylko momenty. Grace nie była typem szalonej. Zawsze z tyłu, skromna, nieśmiała. Otworzyła się dopiero przed nim. Tylko dla niego potrafiła stać się tą zmysłową, szaloną dziewczyną. Tylko, kiedy była z nim, zamknięta w pokoju. Dla innych zabawna, miła, grzeczna. Sympatyczna, ułożona. Taka, która nie robi głupich rzeczy. Matka uczyła ją, żeby zachowywać się jak dama. Miała być idealna, w każdym calu. I Grace w to uwierzyła. Chciała być jak najlepsza, chciała, żeby matka była z niej dumna, dlatego wygrywała wszystkie konkursy, dlatego nigdy nie wróciła pijana do domu, dlatego nie przynosiła nigdy złych ocen. Perfekcyjna córeczka. Jeszcze raz pomyślała o Benie. Czy to przypadek, że związała się z takim, a nie innym mężczyzną? Był jej odzwierciedleniem. Jej odbiciem lustrzanym. Zachowywali się podobnie w sytuacjach kryzysowych. Wymarzyła sobie takiego chłopaka, jakim był Benjamin, a jednak& Czuła, że nie tego naprawdę pragnęła. Czy to matka wpłynęła na jej wybór? Pokręciła głową, zamrugała. Wyrzuciła tę myśl z głowy. Takie myślenie nie miało sensu. Te wszystkie rozważania nad sensem ich związku. Była szczęśliwa z Benjaminem. Tak przynajmniej jej się wydawało, tak wszystkim mówiła. Jednak właśnie tamtej nocy, Grace zrozumiała, że czegoś jej brakuje.
Wydawało jej się, że od długiego czasu się oszukiwała. Nie cieszyła się ze ślubu. Próbowała się przekonać, że to właśnie ma być jej szczęśliwe zakończenie, ale jednak& Nie była pewna, czy chce być z Benjaminem. Byli ze sobą już tak długo, prawie 5 lat. Kochała go. Tak mówiła. I tak było, prawda? Gubiła się w tym wszystkim. Zastanawiała się, czy to może stres przedślubny? Podobno wszystkie panny młode są niepewne swojego wyboru. Skąd miała nabrać tej pewności? Benjamin był cudowny. Miała go nagle odrzucić tylko z powodu jej chorych domysłów, że to matka ułożyła jej życie?
To wszystko było bardziej złożone, niż mogło się Grace wydawać. Z zamkniętymi oczami bujała się do melodii z Jeziora Łabędziego. Zaczęła płakać, nie rozumiejąc, skąd ten ucisk w klatce piersiowej. Szlochała. Sama, w pokoju o ścianach w kolorze czystej bieli.
cdn.
Priim