Mimo wszystko cz. 7
- Panie Torres? - podnoszę wzrok na długonogą blondynkę i spoglądam na nią wyczekująco.
- Panie Torres, pański ojciec czeka - mówi, a ja kiwam głową na znak, że rozumiem. Podnoszę się z miejsca i ruszam korytarzem za sekretarką mojego ojca. Jestem wykończony po wczorajszej nocy i zupełnie nie zdolny, do podejmowania jakichkolwiek, poważnych decyzji.
Byłem wściekły, gdy zadzwonił do mnie o siódmej rano i oznajmił, że mam godzinę by zjawić się w biurze. Z ogromnym trudem zwlokłem się z łóżka i z narastającym bólem głowy udałem się pod prysznic. Jakie było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że w moim mieszkaniu, w mojej łazience, nadal znajduje się rudowłosa dziewczyna, którą wczoraj poznałem w klubie. Pamiętałem tylko urywki wydarzeń minionej nocy.
Poszedłem do klubu zaraz po tym, jak wkurwiony do granic, opuściłem mieszkania młodszego brata. Na miejscu wszystko odbyło się jak zawsze, kilka drinków i szukanie przelotnej partnerki do łóżka. Znalazłem, jednak to nie ona była tą, którą wtedy chciałem mieć. Pamiętałem przyjazd taksówką pod apartamentowiec, w którym mieszkam i dzikie pocałunki w windzie. Pamiętałem również to, że gdy pieprzyłem rudą piękność przed oczami miałem zupełnie inną kobietę. Kobietę o przenikliwym spojrzeniu szafirowych oczu, która swoim zmysłowym tańcem sprawiła, że miałem ochotę podejść i siłą zaciągnąć ją do którejś z toalet. Plułem i nadal pluję sobie w twarz, że nie zareagowałem w porę. Nim się obejrzałem jej już nie było. Po następnych kilku drinkach właściwie wywlokłem rudowłosą z lokalu zaślepiony chorą żądzą, którą musiałem natychmiast zaspokoić. Nie zaspokoiłem...
Szybko spławiłem nieznajomą. Dwadzieścia minut zajęło mi doprowadzenie się do względnego porządku. W parszywym nastroju i z ogromnym kacem, także moralnym, dotarłem tutaj. Zdawałem sobie sprawę, że ojciec wcale nie poprawi mi nastroju, a wręcz przeciwnie.
- Siadaj Paul - rzuca na powitanie tonem ostrzejszym niż zwykle. Siadam więc na krześle i wlepiam w niego zniecierpliwione spojrzenie.
- Po co mnie tutaj wezwałeś? - pytam.
- Miałeś ciężką noc, co? uśmiecha się ironicznie. Momentalnie się spinam, mimo że jestem przyzwyczajony do tego typu uwag.
- Przejdźmy do sedna - odpowiadam, zachowując spokój.
- Dobrze więc. Zadzwoniłem ponieważ mam dosyć tej farsy - na te słowa gwałtownie zrywam się z miejsca.
- Nie będę tego słuchał - mówię rozdrażniony.
- Uspokój się Paul i daj mi dokończyć.
- Przykro mi tato, ale mam dosyć twoich umoralniających wywodów!
- A ja mam dosyć waszego niedorzecznego sporu! - podnosi głos.
- Niedorzecznego? - prycham.
cdn.
Patrycja
Inni zdjęcia: Szczakowa Jaworzno suchy19062025.07.18 photographymagic... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24