http://www.youtube.com/watch?v=GtMFU703EwE
https://www.facebook.com/pages/Opowiadaniazsercemx3/254480621302063?fref=ts
ZAPRASZAM NA FANPAGE'A PHOTOBLOGA! :))
część trzynasta
Tego się mogłam domyślić, więc nie do końca zaspokoiłam się relacją Dagi. Rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
- Dagmara, muszę kończyć, ktoś dzwoni.
- Ok, pa! I wracaj szybko do zdrowia- zaśmiała się na pożegnanie.
A ja, gdybym mogła, wcale nie wróciłabym na uczelnię, a na pewno nie na zajęcia z nim.
Podreptałam pomału w stronę drzwi, i dzięki bogu, zanim je otwarłam spojrzałam w wizjer. Po drugiej stronie stał, nie kto inny, jak pan Piotr, we własnej osobie. Niedoczekanie twoje, że ci otworzę- pomyślałam sobie w duchu i jak najciszej udałam się do kuchni. Siedziałam tak w ciszy i bez żadnego ruchu spory kawałek czasu, co jakiś czas tę moją ciszę zakłócał piskliwy dźwięk dzwonka. W końcu odpuścił, widziałam jak niezadowolony odpala papierosa stojąc przed swoim samochodem, a później do niego wsiada i odjeżdża, łamiąc przy tym przynajmniej pięć przepisów. Odetchnęłam z ulgą i w końcu mogłam się poruszyć.
Skończyło się błogie lenistwo, nastał kolejny poniedziałek i tym razem, chcąc nie chcąc, musiałam pojawić się na uczelni. Było dość wcześnie, więc niczym nieskrępowana szłam pustym korytarzem, a stukające obcasy odbijały się echem chyba w całym budynku. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę. Zatrzymałam się i odwróciłam.
- Piotrek?- krzyknęłam zdziwiona- co ty tu robisz o tej godzinie?- cholera, specjalnie przyjechałam wcześniej, żeby się na niego nie natknąć. Doskonale wiedziałam, gdzie i o której ma zajęcia, bo przecież sama układałam siatki zajęć.
- To chyba mnie należą się wyjaśnienia- mruknął wkurzony.
- O pani Linke, dobrze, że panią widzę- na moje szczęście przerwał nam kierownik wydziału. Pojawił się w samą porę. Piotrek puścił uścisk i posłał mi gniewne spojrzenie- mam do pani prośbę, ale omówimy ją w gabinecie- skinął ręką w stronę wind- proszę dać torbę, pomogę pani.
Usatysfakcjonowana obrotem akcji posłałam lekceważące spojrzenie w stronę Piotra, który stał na środku korytarza. Aż zakuło mnie w brzuchu, kiedy w jego oczach dostrzegłam to samo rozczarowanie, które widziałam po tym, jak pierwszy raz przerwała nam Dagmara.
Prośbą kierownika było załatwienie cateringu i kwiatów dla gości przyjeżdżających na konferencję, która odbywała się dziś popołudniu. Od razu zabrałam się do załatwiania sprawy. Zajęło mi to kilka godzin, a na uczelnie wróciłam akurat w godzinie swoich konsultacji. Wpadłam do gabinetu, zmęczona tachaniem kwiatów przez pół piętra.
cdn.
mialambycslodkimkotkiem