Było około 22, weszłam na gadu, aby sprawdzić czy jesteś. Byłeś, jak zawsze na mnie czekałeś, jednak tym razem pisałeś ze mną jakoś dziwnie. Zapytałam coś się stało kochanie? Nic, ale strasznie za tobą tęsknie odpisałeś. Skarbie, ale widzieliśmy się kilka godzin temu. Wiem, że chcę znowu cię zobaczyć. Spotkajmy się za 10 minut na stacji. Napisałeś. Zdziwiło mnie to, ponieważ odkąd byłam z Tobą nigdy nie chciałeś się spotkać o tej porze, ale zgodziłam się, chociaż na dworze było -15 stopni. Ubrałam się szybko i pędziłam na stację. Gdy dochodziłam, ty już tam byłeś, chociaż miałeś dłuższą drogę niż ja. Podeszłam do Ciebie. No już jestem skarbie. Powiedziałam. Przepraszam, że wyciągnąłem cię na taki mróz o tej porze, ale musiałem cię zobaczyć i znowu poczuć zapach twoich perfum. Powiedziałeś i mocno mnie przytuliłeś..
i nawet, gdyby jego bliskość była trucizną, zostałabym z Nim tak długo, aż umrę
kliknij na moje serce i zapisz jako swoje.
wiesz, że najbardziej podle czuje się, kiedy pociesza mnie osoba, która nic dla mnie nie znaczyła, natomiast ja byłam dla niej całym światem.
potrzebuję Cię , tak jak ludzie potrzebują tlenu, tak jak rośliny potrzebują słońca, tak jak dzieci miłości, potrzebuję Cię. rozumiesz? chciałam tylko powiedzieć, że kocham Cię czy coś.
Łatwo przebaczam, szybko zapominam, ale..ja pierdolę, ile razy ktoś musi nas zawieść, by powiedzieć stop?!
cofnij się chociaż kilka stron w moim pamiętniku a zobaczysz, że jeszcze kilka dni temu byłam silna,
miałam nadzieję, dawałam radę, posiadałam chęci do życia, a teraz.? teraz bez nadziei, bez miłości,
bez Niego..
..
musnęłam delikatnie Jego usta, ściągając mu jednym płynnym ruchem dłoni kaptur z głowy,
mierzwiąc Jego krótko przystrzyżone ciemne włosy, objął mnie tak czule, że świat przestał
istnieć.
wiedziałam tylko, że muszę żyć dalej, muszę być silna i muszę się uśmiechać, bo nikogo nie obchodzi że posypał mi się świat.
Żyjemy w świecie gdzie nie odpisanie na smsa lub nie zadzwonienie jest dobrym pretekstem
do rozpoczęcia wojny.
Z a k o c h a n i e to takie swędzące serduszko, którego nie można podrapać.
Szli całą paczką. Śmiała się, wygłupiała i nawet o nim nie pomyślała. Doszli do stałej miejscówki. Siedział. Siedział ze swoją laleczką na kolanach. Gładził ją po włosach, przytulał. Jej serce na chwilę stanęło, by po paru sekundach zacząć bić oszalałym rytmem. Odwróciła się i poszła za róg budynku. Nagle ktoś ją objął. Ej, siostra. Przecież dasz radę. Pokręciła przecząco głową. To chociaż jemu pokaż, że jest inaczej. Pokaż, że jesteś silną dziewczynką. Przetarła oczy. Uśmiech rozświetlił jej twarz i wyszła zza rogu, trzymając się kurczowo bluzy przyjaciela.
On po prostu był. To jej imponowało.
znalazłam koniczynę , dokleiłam do niej czwarty listek i do końca dnia z uśmiechem na twarzy,
udawałam, że mam dzisiaj szczęście.