Kiedy patrzysz mi głeboko w oczy - masz mnie
Kiedy cię po udzie głaszczę - mam cię
Ej niesamowita, ej niezwykła
Dzisiaj tylko my, wszyscy inni na dystans
Dzisiaj w nocy zatrzymały cię pały
I to nie ty opowiadałeś kawały
Tu ludzkie pasożyty lęgną się jak larwy
Chłód i pustka uczuć jak w pierdolonej psiarni
To świat rozkładu i syfu synu
Nie płacz kiedy odjadę, sercem będę przy Tobie,
dziś te łzy spija beton, świeże kwiaty na grobie.
W tym samym czasie w Boliwii mielą liście koki,
dealerzy ze środkowo-wschodniej europy.
Tak płaczą ich matki gdy idą za kratki.
Już beze mnie , bo mnie nie ma
Już beze mnie Matka Ziemia
Nie odczuwam strachu, nie wiem co to gniew
Krzyk zamieniam w szept, lecz to nie gra roli
Nie zadaję bólu, mnie też już nic nie boli,
Nie żywię awersji, tylko ta obsesja
Nie oglądaj się, pierdol to, biegnij
obejmuje go udami gdy on pluje jej do ust
obelgami głaszcze, gniecie biust
choć ma w sobie pięciomiesięczny płód
nie zobaczy jutra - to ostatnia kamasutra
Twój chłopiec to zniewieściały fetysz,
Chodź do mnie wiem czego pragną kobiety.
Owinę cię mocno, będę tym czym w joincie blety,
Późną porą nocną, my w blasku fleszy.