"Cześć aniołeczku. jesteś teraz gdzieś, gdzieś daleko stąd, niczym motylek tańczysz na granicy życia i śmierci. tak niewinna i bezbronna jak dziecko otrzymujesz kolejne ciosy od choroby, pomimo to z uśmiechem unosisz się ku górze jak mały ptaszek, który uczy się dopiero latać. chciałbym złapać cię za rękę, przeciągnąć do nas, żebyś już zawsze była przy mnie. żebym mógł cię łaskotać, pocieszać, denerwować, sprawiać, że się uśmiechasz, mieć cię w swoim życiu. chciałbym wrzucać cie do kałuż i śmiać się z ciebie, bić się z tobą na poduszki, rzucać w ciebie ciastem. chciałbym, ale co mam do powiedzenia, jestem bezradny jak każdy inny, tylko Bóg trzyma i kieruję skalpel chirurgów, tylko On ma tu władzę, więc pomimo, że mam wątpliwości, uklęknę pełen skruchy i poproszę o to abyś tańczyła mi, lecz tu na Ziemi. oddam serce, duszę, podpiszę cyrograf z diabłem, żyj, błagam. żyj..."
Nie chce by po mnie zostały tylko pełne wiaderka łez, więc przyjdź i pomóż mi ogarnąć ten cały syf - zwany życiem. ~schooki~
Kiedyś nie mogliśmy wytrzymać bez siebie minuty, sekundy. Wszędzie byliśmy razem. Gdy tylko wchodziłam na gadu pisałeś. Pisaliśmy ze sobą kilkanaście godzin. A ja się teraz pytam co się kurwa stało,
Wracałam od przyjaciółki, wsiadłam do autobusu kompletnie zasłuchana w muzykę mojego ulubionego zespołu. Usiadłam i spojrzałam przed siebie. Stał tam. Przystojny chłopak, również zamyślony jak ja. Los chciał, że po przesiadce znów jechaliśmy jednym autobusem. Znów stał naprzeciwko mnie. Poprawił dłuższe, czarne włosy i spojrzał prosto na mnie z uśmiechem. Błękit jego oczu był tak czysty, że prawie mogłam ujrzeć jego duszę,zapewne równie piękną jak jego uśmiech. Autobus zatrzymał się na moim przystanku i tak po prostu wysiadłam. Niewzruszona pani,z sercem skutym lodem.
teraz juz pozostało tylko cierpiec.dlugie nie przespane noce i chusteczki po calym pokoju.
Pamiętam teraz słowa babci która mówiła, że miłość jest tylko wtedy, kiedy chce się z daną osobą przeżywać wszystkie cztery pory roku. Kiedy chcesz z kimś uciekać przed wiosenną burzą pod obsypane kwieciem bzy. A latem zbierać z tym kimś jagody i pływać w rzece Jesienią robić razem powidła i uszczelniać okna przed wiatrem. Zimą pomagać przetrwać katar i długie wieczory. A jak już będzie zimno rozpalać razem ogień.
Jego oczy , jego bluza , jego mina gdy na mnie patrzy , jego głos wyłapywany gdzieś z oddali , jego zapach , jego uśmiech , jego urok . Cały On.
Siedzieliśmy wszyscy na ławce przed szkołą. Przyszedł on i usiadł. Zachowywałam się jakby go nie było. Śmiałam się, wygłupiałam, rozmawiałam. - długo się jeszcze będziesz tak zachowywała? zapytał. - tak długo jak będe miała na to ochote. - no to fajnie masz. - no Ty też miałeś fajnie jak spotykałeś się z tamtą. I wcale nie mam ochoty na rozmowe z Tobą przynajmniej teraz. Odwróciłam głowe w drugą strone a on odszedł. / x3wisniowybananx3
Straciłam.. Straciłam, chociaż nigdy tak do końca i naprawdę nie miałam..
wierze, że gdzieś jest kraina, w której zawsze ludzie są szczęśliwi, nie wiedząc co to ból, cierpienie i łzy, z ich twarzy nie znika uśmiech, cudowny raj, którego coraz częściej brak na ziemi. bez przemocy, kłótni, awantur, każdy ma tam swój własny azyl, wiesz gdzie jest to miejsce? w mojej durnej wyobraźni, pełnej złudnej nadziei. /rap_jest_jeden