poprzednia część opowiadania "Bokserska miłość" : http://www.photoblog.pl/opiiiisyyyy/131056272
W końcu nadszedł dzień, kiedy to miałam opuścić szpital. W ostatnich dniach było mi trochę nudno, ponieważ Wera wyszła już trzy dni temu. Na pożegnanie, dałam jej mój numer telefonu, w razie gdyby było jej smutno wieczorem, to zawsze mogłaby zadzwonić do mnie i się wyżalić.
Zaraz po wyjściu Weroniki, na moją salę przyprowadzono jakąś babcię, która nie potrafiła dogadać się z innymi pacjentami i wszczynała kłótnie z ludźmi. Szczerze mówiąc sama nie mogłam przyzwyczaić się do jej gadulstwa, ale w końcu się przyzwyczaiłam i nie było aż tak źle. Swoją drogą rzadko się do niej odzywałam , bo nie chciałam jej prowokować. Podobno w jednej z sal zrzucała butelką, bo pacjentka za głośno słuchała muzyki z telefonu.
Mniej więcej o godzinie 14.00 zaczęłam się pakować, kiedy do sali wszedł John. Nie ukrywałam zdziwienia..
- Znowu Ty ? powiedziałam niby znużona już jego wizytami.
- Nie cieszysz się ? uśmiechnął się .
- Oczywiście, że się cieszę ! Ale zaraz, zaraz. Skąd wiesz, że dzisiaj wychodzę do domu ? spytałam.
- Jak już ci wcześniej mówiłem, mam swoje informacje. mówiąc to, pomógł mi zabrać swoje rzeczy.
- Ale skąd ?! może to głupie, ale w pierwszej chwili myślałam, że jest jasnowidzem !
- Kiedyś ci powiem. A teraz chodź, bo jeszcze ciebie tutaj zatrzymają .
Kiedy wychodziliśmy ze szpitala, zamienił słowo z jakąś pielęgniarką i udaliśmy się do jego samochodu.
- No to gdzie jedziemy ? zapytał, znów się do mnie uśmiechając.
- W sumie to nie wiem sama.. Musiałabym wziąć swoje wszystkie rzeczy od Bruna, a następnie pojechać do mamy. Ale jak zauważy te siniaki, to na pewno zacznie coś podejrzewać. nagle posmutniałam.
- Okej, nie ma sprawy, pojedziemy najpierw do mnie i potem coś wymyślimy. powiedział stanowczo i ruszył samochodem.
- Ale jak do ciebie ? Przecież.. - nie zdążyłam powiedzieć, a już mi przerwał.
- Nie ma żadnego ale ! Jedziemy i już. Jestem bardzo głodny. Mam ochotę na pizzę z szynką i pieczarkami, z podwójnym sosem czosnkowym, a ty ?
- Jestem głodna jak wilk - co, jak co, ale przy szpitalnym jedzeniu, naprawdę można się odchudzić i to nieźle .
- Świetnie ! A więc dzwonię do Pizzerii i niech już robią nasz obiad nasz obiad jak to pięknie zabrzmiało. Coraz bardziej przekonywałam się , że John to dobry chłopak. Nie wiedziałam, dlaczego Bruno aż tak go nienawidził ? John ma w sobie coś nadzwyczajnego, coś co mnie w pewnym stopniu inspirowało.
Gdy zjedliśmy już pizzę , on usiadł na sofie, a ja leżąc, położyłam głowę na jego nogach i patrząc mu prosto w oczy, spytałam:
- John& powiedz mi dlaczego ty to wszystko robisz ?
- Ale co robię ? znów zrobił big smilea .
- No.. pomagasz mi. Odwiedziłeś mnie w szpitalu, przyjechałeś dzisiaj po mnie. Czy ty czujesz się winny zaistniałej sytuacji ?
- Mam trochę wyrzuty sumienia , ale nie robię tego z obowiązku. odpowiedział.
- Nie ? A dlaczego to robisz ? pytałam dalej.
- Bo& Bo cię lubię ! nagle pocałował mnie w czoło, a następnie wstał, przykrywając mnie kocem. Prześpij się Mała, musisz teraz dużo odpoczywać.
- A ty gdzie idziesz ? trochę się wystraszyłam.
- Muszę iść na trening. Przyjdę około 23.00. Nie czekaj na mnie.
- Ale - nie dokończyłam , a już zabrał swoją torbę i wychodząc powiedział:
- Zaklucz drzwi od środka, żeby nikt mi ciebie nie ukradł.
Czułam się trochę zakłopotana, ponieważ znajdowałam się w domu obcego człowieka. Niby go znałam, ale była to znajomość, jaka była.. Niestety, musiałam u niego zostać, ponieważ nie miałam gdzie się podziać. Do Bruna rzecz jasna nie pojadę. Do domu też nie bardzo, więc został mi tylko on. Prześpię się u niego jedną noc, a potem zatrzymam się u mojej koleżanki Ady. Ależ mnie głowa boli ! Chyba faktycznie się prześpię, a co ma być, to będzie.
CDN
PODOBA SIĘ ? KOMENTUJCIE, KLIKAJCIE 'FAJNE'
CZYTAJCIE KOLEJNE CZĘŚCI ! ;- )
~ Martyna