Jakieś tam stare, dawno temu robione. Dodaje bo nie ma co, zdjęć nadal brak choć postaram sie jutro coś wymyślić.. No właśnie, coś! ; D
To, że wczoraj zamiast uczyć sie Angielskiego to udawałam to jedno a drugie? Drugie to to, że nic mi sie nie chciało. Od poniedziałku mam jakiś dziwny wstręt do szkoły. Poprostu mam dość. Jak ino skończy sie jeden weekend ja już myśle o następnym i odliczam do niego dni...
Nienawidzę śród. Najgorszy z najgorszych dni... A to dzięki planie lekcji na te dni. Same ścisłe przedmioty w jeden dzień to nie wiem kto to wymyślał ale oke. Wstać rano było trudno, ogarnąć sie również nie mówiąc o wyjściu do szkoły.
Geografia, nie pisało sie, a to pech + za tydzień sprawdzian + sprawdzanie ćwiczeń, chwała Bogu ma sie wtyki.
Historia nie w tej klasie co zwykle... + wielkie wysiądzięcie "głośników".
Chemia, poprawa kartkówki na -3. Me gusta, choć mogło być lepiej. Czeka mnie przepisywanie zeszytu, wkońcu za 2 tygodnie sprawdzian, dżyzaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaas.
Angielski i ta jakże arcy trudna kartkówka. Srałam sie jak głupia a nie było czego. -.-" Takie słówka to noo... dobra.
Matematyka, jakieś tam powtórki, wkońcu za troszku ponad miesiąc chyba egzaminy o.o aż sie boje...
Fizyka, jak zawsze ok. W poniedziałek sprawdzian, WTYKI DZIAŁAJĄ ; D.
Kółko fizyczne jakoś minęło, było wporządku. Uwielbiam moje rozmowy z Jajem<3
Dom, obiad, chwila chillout'u, spacer z psem i kierunek kościół + rekolekcje number three. Skończyło sie a sweterek sie wszystkim podobał no a klaskanie w kościele? Me gusta.
Dom, kolacja, walnęłam sie przed komputerem i tv. Jest pięknie, choć nie podoba mi sie wizja jutrzejszej zasranej kartkówki z Niemieckiego T.T DŻYZAS -.-"
+ PEJA TO RAPER Z POZNANIA CO RZUCIŁ KRAJ NA KOLANA, zioooooooooomek :
http://www.youtube.com/watch?v=DOYykwq2ayI&feature=related